Pogłoski o odejściu Mariusza Swory ze stanowiska pojawiają się od września. Powodem decyzji są względy osobiste. Nie bez znaczenia był jednak też fakt, że od kilku tygodni szef URE spiera się ze spółkami energetycznymi o podwyżki na 2010 r. oraz jego niechęć do uwolnienia cen energii dla gospodarstw domowych, na czym szczególnie zależy branży. Mariusz Swora objął funkcję w listopadzie 2007 r., a pierwsza decyzja, jaką podjął, było ponowne wprowadzenie obowiązku taryfowego.
Anulował postanowienie swojego poprzednika o uwolnieniu cen elektryczności do gospodarstw domowych. Prezes Swora uznał, że rynek nie funkcjonuje na tyle sprawnie i nie ma konkurencji. Dlatego zażądał, by spółki znów przesyłały mu do zatwierdzenia wnioski taryfowe czyli propozycje cenników. Firmy prywatne - szwedzka Vattenfall i niemiecka RWE odwoływały się się od tej decyzji do sądu i nawet sprawę wygrały.
Ale państwowe spółki sprzedające energię nadal przesyłają Prezesowi URE wnioski taryfowe. Mariusz Swora nie zgodził się na zaproponowane prze nie podwyżki cen od 2010 r. W tym tygodniu wezwał firmy po raz czwarty, by skorygowały wnioski. Szef Urzędu uważa bowiem, że nie nie ma powodów do wzrostu cen. Zdrożeć mogą tylko opłaty dystrybucyjne czyli za dostarczenie energii, a w efekcie rachunki odbiorców mogą zrosnąć tylko o kilka procent.
Nie wiadomo, jak sytuację oceni nowy szef URE. Z naszych informacji wynika, że trwają jego poszukiwania. Formalnie kandydaturę zgłasza Minister Gospodarki, ale ostateczną decyzję podejmuje premier. Wśród kandydatów wymienia się dyrektora departamentu energetyki w tym resorcie - Henryka Majchrzaka oraz obecnego wiceprezesa URE Marka Woszczyka.
Poseł PO, Andrzej Czerwiński, który ostatnio w Sejmie zajmował się nowelizacją Prawa Energetycznego, uważa, że nowym szefem Urzędu regulacji powinna zostać osoba, która ma wiedzę o pracy regulatora i sektorze. - Ale najważniejsze, by potrafił oprzeć się naciskom branży i polityków - dodał poseł. - W interesie nas wszystkich jest, by prezes URE skutecznie chronił odbiorców, bo wiemy dobrze, że firmy sobie i tak poradzą i zadbają o własne interesy.