Reklama

Marsz na Zachód

Prezes PZL Świdnik szybko zrozumiał, że tylko współpraca z zagranicą zapewni spółce przetrwanie

Aktualizacja: 30.01.2010 00:53 Publikacja: 30.01.2010 00:51

Mieczysław Majewski pierwszy w krajowej branży lotniczej zaczął sięgać po dotacje z Brukseli. Uchodz

Mieczysław Majewski pierwszy w krajowej branży lotniczej zaczął sięgać po dotacje z Brukseli. Uchodzi za znawcę tego tematu

Foto: PARKIET, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Krok po kroku odbudowywał potencjał helikopterowej spółki po ustrojowej zmianie, która dla lubelskiego zakładu oznaczała kompletne załamanie rynków wschodnich i drastyczną redukcję zamówień wojskowych.

Kiedy branża się globalizowała i nawet konkurenci dzielili kosztami projektowania nowych śmigłowców, doprowadził do stworzenia siłami jednego zakładu nowego helikoptera. SW 4 został skonstruowany w lubelskiej firmie od podstaw. Próbował też namówić wojsko do zamówienia uzbrojonej wersji Sokoła – innego śmigłowca produkowanego przez Świdnik. Projekt o kryptonimie „Głuszec” został przyjęty, choć jego wdrażanie ostatnio wytraciło impet z powodu kryzysu.

Firmą kieruje już 20 lat. Przez ten czas zyskał grono zagorzałych zwolenników i przeciwników. Niechętni Majewskiemu znawcy branży lotniczej zarzucają mu nadmierną ostrożność i konserwatyzm. Uważają, że firma nie wykorzystała szansy, jaką dawałyby szybka modyfikacja konstrukcji poradzieckich (zamiast rozwijania własnych) i sięgnięcie po rynek usług serwisowych. Zwolennicy w strategii drobnych kroków wiodących ku aliansowi z zachodnimi partnerami widzą geniusz racjonalizmu.

Nie można zaprzeczyć, że PZL Świdnik, jedne z ostatnich państwowych zakładów branży lotniczej, w ostatnich latach stały się potęgą kooperacyjną. Nie było takich renomowanych producentów latających maszyn, do których Świdnik nie dostarczałby skomplikowanych mechanizmów i precyzyjnie obrabianych części. Przemyślane inwestycje spowodowały, że dziś lubelska firma jest największym w naszej części Europy centrum obróbki kompozytów – wytrzymałych, nowoczesnych tworzyw, z którymi awiacja wiąże swą technologiczną przyszłość.

Majewski wcześnie zrozumiał, że nawet tak solidna firma jak świdnickie PZL nie poradzi sobie w pojedynkę, jeśli ma ambicję budowania śmigłowców. Wypatrywał więc inwestora, który mógłby Świdnikowi zapewnić rozwój. Długo przed jego wyborem przekonywał, że pieniądze z prywatyzacji zakładu mają drugorzędne znaczenie. – Dobry inwestor to taki, który dysponuje technologiami i otworzy lubelskiej firmie dostęp do nowych rynków – twierdził. AgustaWestland, od piątku nowy właściciel Świdnika, zadaje się spełniać te warunki.

Reklama
Reklama

Czy Majewski wreszcie odetchnie? Pewności nie ma. Podobno odpręża się i puszcza wodze emocjom dopiero na meczach siatkówki Avii Świdnik. Z oddaniem kibicuje też swoim piłkarzom. – Prawdziwa radość życia jest w sporcie – powtarza.

Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Opinie Ekonomiczne
Przemysław Tychmanowicz: Likwidacji podatku Belki nie ma, ale też jest OKI
Opinie Ekonomiczne
Polska wciąż importuje rosyjskie węglowodory
Reklama
Reklama