– Wyjazd na zagraniczny kontrakt musi być bardzo przemyślaną decyzją. Trzeba się też liczyć z tym, że powrót może być trudny – mówi Zbigniew Płaza, szef polskiego oddziału Neumann International, firmy specjalizującej się w rekrutacji na wysokie stanowiska kierownicze.
Ostatnio ma coraz więcej telefonów od menedżerów, którzy po kilku latach spędzonych za granicą chcieliby wrócić do kraju. Czekają jednak na odpowiednią [link=http://kariera.pl/praca]ofertę pracy[/link]. A o to nie jest łatwo.
[srodtytul]Ciasna szufladka [/srodtytul]
– Jeśli ktoś zarządzał połową Europy czy spółką o obrotach przewyższających sprzedaż największych firm w Polsce, to trudno znaleźć dla niego w kraju odpowiednią pozycję, która odpowiadałaby jego ambicjom i umiejętnościom. Im dłużej jest się za granicą, tym trudniej jest potem wrócić – podkreśla Zbigniew Płaza. Jego zdaniem ten problem dotyczy nawet kilkuset menedżerów, którzy pracują zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. O powrocie decydują zwykle względy rodzinne (np. szkoła dzieci), ale czasem trudności z adaptacją w korporacyjnym środowisku centrali.
Jak ocenia Zbigniew Płaza, łatwiejszy powrót do kraju mają zwykle menedżerowie z kilkuletnią praktyką na rozwiniętych zachodnich rynkach. Jednak i oni mogą mieć problemy po kilku latach spędzonych na ogólnozarządczym stanowisku w centrali, z dala od liniowego biznesu. Polacy wracający z kontraktów w Rosji i na Ukrainie narzekają często na zaszufladkowanie. – Trudno oderwać etykietkę specjalista „od Wschodu“ – przyznaje szukający pracy menedżer.