O rozszerzenie Transeuropejskiej Sieci Transportowej (TEN-T), czyli listy kluczowych szlaków komunikacyjnych, zabiegamy oficjalnie od zeszłego roku. Obecnie obejmuje ona 4,8 tys. km dróg, 5,2 tys. km torów, osiem lotnisk i cztery porty morskie. Polski rząd chce, by znalazło się w niej kolejne 2,5 tys. km dróg, 1,8 tys. km torów kolejowych, w tym m.in. projektowana linia kolejowa dużych prędkości z Warszawy przez Łódź do Poznania i Wrocławia. Na liście TEN-T mają się znaleźć także lotniska w Łodzi i Bydgoszczy oraz port morski w Policach.

To dobrze, że Unia widzi potrzebę poprawienia jakości szlaków z zachodu na wschód Polski, by usprawnić transport z Niemiec do naszych wschodnich sąsiadów. Nie słychać jednak, by zgodziła się na ustanowienie korytarza północ – południe w pobliżu niemieckiej granicy. Byłby on konkurencją dla kilku korytarzy niemieckich, po których płynie potok towarów. Tymczasem 12 europejskich regionów od trzech lat zabiega o utworzenie korytarza z południa na północ Europy – ze Szwecji przez zachodnią Polskę do Chorwacji.

Warto jednak widzieć szklankę do połowy pełną. Rozszerzenie sieci TEN-T to więcej pieniędzy unijnych, po które możemy sięgnąć do osobnej szufladki, poza środkami przyznawanymi krajom przez Brukselę. Budżet programu TEN-T na lata 2007 – 2013 to 7,16 mld euro. Polska w 2009 r. wzięła z niego zaledwie 16,74 mln euro na realizację czterech projektów.

Unia kładzie przed nami ciastko, teraz my nie możemy zmarnować danej szansy. Bo dobra infrastruktura jest warunkiem niezbędnym do rozwoju kraju.