Wizje futurologów mają to do siebie, że powoli przestają być wizjami, a stają się rzeczywistością. Oczyma duszy widzę siebie jako emeryta należącego do „głosowo” dominującej grupy społecznej, głosującego w naszej zachodniej demokracji za znaczącym obciążeniem podatkami mojej córki, która musi utrzymać mnie, swoją matkę i paru innych emerytów (wiem – jestem winien niewystarcza jącemu przyrostowi demograficznemu, podobnie jak większość mojego pokolenia).
Czy to argument demagogiczny? Może. Ale o wiele mniej niż w artykule Jana Krzysztofa Bieleckiego. Niestety, jest to argument realny i mogący prowadzić do tego, na co wskazuje w innym kontekście, ale jednak, autor – do buntu młodych i załamania się solidaryzmu społecznego. W pewnym momencie młodzi powiedzą po prostu „nie”. Nie bardzo wiem, jakie konflikt ten – nieuchronny, jeżeli będziemy stosować krótkoterminowe rozwiązania proponowane przez Jana Krzysztofa Bieleckiego, spowoduje skutki dla naszej demokracji.
[srodtytul]System niewinny[/srodtytul]
Prawdę pisze, co ponownie podkreślam, Jan Krzysztof Bielecki, iż system emerytalny stworzył lukę w systemie zusowskim. Nawiązując do analogii z gospodarstwem domowym – o ile nie umie ono odłożyć, dokonując oszczędności, i jednocześnie zaciąga długi, to obsługa ich kosztuje z reguły więcej, niż wyniesie zysk z oszczędności. Tyle że nie jest to wina systemu, tylko wadliwości założeń i sposobu zarządzania gospodarstwem.
Faktem jest bowiem, że dochody z prywatyzacji nie okazały się wystarczające dla zasypania owej luki, ale i odwaga rządzących w reformowaniu systemu emerytalnego, w szczególności polegająca na wydłużeniu wieku emerytalnego i eliminacji wielu (w ogromnej części przypadków absurdalnych) przywilejów zawodowych nie okazała się wystarczająca. To wszystko prawda, ale to, co jest dla mnie nie do zrozumienia i moralnie wydaje się oburzające w tekście Bieleckiego, to uznanie, że wszystko to jest winą nowego systemu emerytalnego. A jest to przecież oczywista wina kolejnych układów rządzących, z których, uczciwie trzeba przyznać, akurat koalicji PO i PSL można przypisać stosunkowo najmniejszą z owych win. Być może zresztą, niestety, bo stąd bierze się odwaga tej koalicji, by patrzeć na rzeczywistość w perspektywie wyborczej, a nie w perspektywie dziesięcioleci, której wymaga ocena systemu emerytalnego.
Teza tego tekstu jest prosta – oszczędzanie na przyszłość jest jedynym sensownym rozwiązaniem służącym eliminacji, jak pisze Jan Krzysztof Bielecki, „zjawiska przeciwstawiania młodych z OFE starym z ZUS”. Bo jeżeli ktoś (czytaj młodzi) będzie musiał w przyszłości płacić ponad rozsądną miarę, to po prostu płacić (i zarabiać!) przestanie.