Czy strefa euro się rozpadnie? Nie. Czy rozpadnie się Unia Europejska? Też nie. Inaczej trzeba by zakładać, że liderzy europejscy są samobójcami. Rozpad strefy euro obniżyłby PKB Niemiec o 7 proc. i wywołał 8-proc. bezrobocie, we Francji byłoby to odpowiednio 9 i 14 proc. W Polsce ubytek PKB wyniósłby blisko 7 proc., a stopa bezrobocia skoczyłaby do 17 proc. Niewypłacalność banków i inflacja wzmocniłyby tsunami, grożąc jeśli nie wojną – jak wieszczył minister Rostowski – to odpływem kapitałów, spadkiem poziomu życia i dojściem do władzy populistów.
W bardziej politycznym niż ekonomicznym i finansowym wymiarze nakreślił te rozwiązania Radosław Sikorski w Berlinie. Rejtanowsko krzyknął: „Król jest nagi", i zobaczyliśmy Unię Europejską bez iluzji i wizji na 20 lat, ze skostniałymi zasadami, łamaniem traktatu z Maastricht, rozdętą biurokracją, wyalienowaną z prawdziwej solidarności, przymykającą oko na egoizm jej członków (jak rurociąg Niemcy – Rosja), Europę ociężałą socjalnie, starzejącą się, bez innowacji i badań na miarę strategii lizbońskiej. Sikorski słusznie nakierował uwagę na potrzebę budowy nowego projektu europejskiego: koordynację krajowych polityk gospodarczych przez wspólny rząd gospodarczy, kontrolę budżetów, zarządzanie zadłużeniem publicznym i budżetem federalnym, sankcje za przekraczanie limitów długu, wspólne obligacje i system podatkowy, bardziej decydującą rolę Parlamentu Europejskiego.
Czas na uzgodnienie miejsca i poglądów Polski w procesie przyjmowania celów operacyjnych i ścieżek dojścia do nowej Europy. Do debaty trzeba zaprosić Polaków. Nie lekceważyłbym, po odrzuceniu emocji, pytań Jarosława Kaczyńskiego o suwerenność czy np. opinii przedsiębiorców, w jakim stopniu jednolite podatki europejskie pozwolą im żyć. Dziś Europa przejmuje się Grecją, Włochami, Hiszpanią, Portugalią, pieniędzmi, które mają zmniejszyć ich długi, dominacją rynków. Ale zadłużenie publiczne Francuzów sięga 85 proc. PKB, Anglików 84 proc. To więcej niż w Polsce. „Kto jest bez winy w łamaniu kryteriów z Maastricht, niech pierwszy rzuci kamieniem". Powinniśmy zatem odgrywać w procesie naprawy znaczącą rolę. Tyle tylko, że Niemcy i Francuzi mimo większego zadłużenia są o wiele bogatsi. I to oni będą grać w sanacji Europy pierwsze skrzypce. Ten fakt podkreślił Sikorski, wskazując, że nakłada to na te państwa obowiązek przewodzenia walce z kryzysem, by tacy członkowie jak my nie znaleźli się w sferze „drugiej prędkości". Propozycja prezydenta Sarkozy'ego powołania wspólnoty międzyrządowej, omijająca Komisję Europejską, może budzić obawy. Dla Niemców i Francuzów ważniejszy jest premier Włoch Mario Monti niż polska zielona wyspa. Bo w naprawianiu Europy liczą się państwa o dużym potencjale gospodarczym.
Tymczasem międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto Polski jest ciągle ujemna (portfele krótkoterminowe), wiarygodność kredytowa według agencji Moody's niższa niż Hiszpanii, a wzrost gospodarczy w znacznym stopniu opiera się na zakupach konsumpcyjnych. Goldman Sachs przewiduje dla Polski zaledwie 2-proc. wzrost PKB w 2012 r. Mszczą się zaniedbania rządu Jarosława Kaczyńskiego w okresie koniunktury i rządu Donalda Tuska w okresie spowolnienia.
Exposé premiera zbudowało w oczach Europy i agencji ratingowych nadzieję na silniejszą Polskę. Szansą Polski jest utrzymywanie dyscypliny budżetowej, przyciągnięcie inwestycji, odblokowanie przedsiębiorczości. To z kolei wymaga przekształcenia Platformy Obywatelskiej z socjalistycznej w liberalną. I zawarcia paktu antykryzysowego między rządem, związkami i pracodawcami. Być może pokazanie Europie takiej perspektywy umiejscowi Polskę w pierwszym szeregu europejskich odnowicieli. Może powinniśmy skierować uwagę decydentów Unii na encyklikę „Caritas in veritate", w której tkwią wskazówki biznesowe, całkiem świeckie, wychodzące naprzeciw problemom globalizmu i nowoczesnego kapitalizmu.