Urząd antymonopolowy wykrył szereg nieprawidłowości w umowach zawieranych przez instytucje finansowe z klientami. Jeśli efektem kontroli będą zmiany w umowach z korzyścią dla oszczędzających i nie zniechęci to Polaków do dodatkowego gromadzenia pieniędzy w III filarze, to bardzo dobrze.
Obawiam się jednak o to, by odbiór społeczny nie był zgoła inny - po co oszczędzać, gdy złe instytucje finansowe „oszukują" klientów. Nie byłaby to dobra informacja dla kraju, w którym oszczędzają tylko nieliczni.
Zeszłoroczna dyskusja nad zmianami w systemie emerytalnym (obcięcie składki do OFE) po raz pierwszy uświadomiła Polakom, że warto pomyśleć o dodatkowym oszczędzaniu na lepszą przyszłość. Szacunki, że nowy, publiczny system emerytalny zagwarantuje świadczenia na poziomie ok. 30 proc. ostatnich zarobków przemówiły do wyobraźni. Przynajmniej niektórych, ale i to dobre. Pierwszy raz po kilku latach zaczęła rosnąć liczba indywidualnych kont emerytalnych. Od tego roku z kolei pojawiło się nowe konto – indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) z wbudowaną zachęta podatkową. Wpłaty na te konto można odpisać od podstawy opodatkowania. Ulga dała nadzieję, że kilkaset tysięcy, a może nawet przeszło milion z nas zdecyduje się je założyć. Tym samym wiara w emeryturę z państwowego systemu przestanie być tak silna w Polsce. I to bez specjalnego wsparcia promocyjno-marketingowego. Bo ani rząd, ani instytucje finansowe nie kwapią się szczególnie do tłumaczenia Polakom, że trzeba oszczędzać.
Pod tym względem wypadamy zresztą bardzo słabo na tle innych krajów. Ostatni międzynarodowy sondaż „Reader's Digest" pokazuje, że większość ludzi na świecie ma bowiem jakieś oszczędności. Ale raczej nie Polacy. Tylko 23 proc. z nas deklaruje, że odłożyło jakieś pieniądze. Tyle samo Rumunów, a jeszcze mniej Węgrów. Jesteśmy tym samym na dole zestawienia państw. Dla porównania 74 proc. Czechów i tylu samo Kanadyjczyków ma oszczędności.
Odkładanie pieniędzy na przyszłość nie tylko poprawi sytuację Kowalskiego po zakończeniu aktywności zawodowej, ale jest także zbawienne dla gospodarki. Oszczędności gospodarstw domowych stanowią źródło kapitału, który jest czynnikiem niezbędnym do inwestycji, podstawowego źródła wzrostu gospodarczego. A o zaletach wzrostu gospodarczego pisać chyba nie trzeba.