Na dniach wydarzenia te zostaną zakwalifikowane jako stan niewypłacalności „default event" co w naturalny sposób doprowadzi do wypłaty odszkodowań z tytułu niewypłacalności kraju.  Grecja nie ogłaszając formalnie bankructwa faktycznie je realizuje. Bankructwo Grecji nie jest od dawna postrzegane jako poważne ryzyko rynkowe. Kraj ten już od dłuższego czasu był postrzegany jako na poły bankrut, co było najlepiej  widać na przykładzie greckich rafinerii, którym banki nie chcą udzielać finansowania. Formalne bankructwo jest już teraz wyłącznie kwestią czasu. I nie jest to żaden koniec świata,  przyspieszyłoby to jedynie  proces ostatecznej restrukturyzacji długu i pomogłoby rządzącym przekonać większą część społeczeństwa do wyrzeczeń. Droga przed Grecją długa i wyboista. Jednak jakiekolwiek działania na skróty mogą tylko pogorszyć sytuację.

Jedną z najpopularniejszych propozycji działań na skróty jest wyjście Grecji ze strefy euro. Argumenty są na pozór bardzo przekonywujące. Grecja poza strefą euro szybko odzyska konkurencyjność i powróci na ścieżkę wzrostu. Uważa się też powszechnie, że kraj ten poza strefą euro nie będzie już generować problemów dla tych pozostających w obszarze wspólnej waluty. Niestety świat nie jest tak prosty. Grecję w euro czy poza i tak trzeba będzie finansować. Tak długo jak nie wyjdzie na ścieżkę wzrostu tak długo nikt jej pieniędzy na rynku nie pożyczy. No chyba że po kosmicznych stawkach. Wyjście Grecji ze strefy euro wcale nie uzdrowi tego kraju, nawet w średniej perspektywie. Bowiem eksport towarów z Grecji w 2010 wyniósł zaledwie 16 miliardów euro. Dla porównania polski eksport w tym samym czasie osiągnął poziom 120 miliardów euro. Polski eksport był wolumenowo na poziomie greckiego w 1995 roku! Trochę się u nas od tego czasu zmieniło. Ale oprócz samego mizernego wolumenu greckiego eksportu problemem jest również jego struktura. Maszyny i urządzenia stanowią jedynie 12 procent eksportu podczas gdy dominującą pozycję miały żywność i tekstylia.  Dla porównania w Polsce w tym samym roku maszyny i urządzenia stanowiły 41% podczas gdy żywności tylko 11 procent. Taka struktura greckiej wymiany handlowej pokazuje w jak beznadziejnej sytuacji znajduje się ta gospodarka. Słaba waluta oczywiście zwiększy zyski eksporterów, pod warunkiem, że przetrwają gradobicie związane z dewaluację drachmy. Obecna struktura eksportu wskazuje na wyjątkowo niski poziom eksportowo nastawionej gospodarki. Nie należy się więc spodziewać aby szybko po dewaluacji wróciła chęć do inwestowania. Pamiętajmy, kraj będzie cały czas bankrutem, zmienność nowej greckiej waluty będzie bardzo wysoka, przede wszystkim ze względu na niepewność reakcji gospodarki na ta głęboki wstrząs jakim byłoby wprowadzenie własnej waluty. A  bez nowych inwestycji grecki eksport nie będzie się zasadniczo różnił co do skali od poziomu sprzed dewaluacji. Trudno więc oczekiwać, aby w ciągu kilku lat uzyskanie niższych kosztów doprowadzi do eksplozji eksportu. Zajmie to dobrych parę lat  i wcale nie ma pewności, że operacja ta zakończy się powodzeniem. Wyjście Grecji ze strefy euro oprócz bankructw przedsiębiorstw oznacza też wielki odpływ oszczędności poza granice kraju a także odpływ siły roboczej do innych krajów. Grecja to nie Argentyna, jest i będzie bowiem członkiem Unii Europejskiej z wolnością przemieszczania się między krajami i pamięcią o dobrych czasach, które zniknęłyby jak za dotknięciem złej czarodziejskiej różdżki. Gdyby wyjście Grecji ze strefy euro miało dokonać się w najbliższych latach to reakcja rynku byłaby prawdopodobnie nadmierna i skala osłabienia greckiej waluty bardzo wysoka.

Nie ma szybkich i prostych recept. Grecja wymaga głębokich strukturalnych, bez których trudno jej będzie stanąć na nogi. Paradoksalnie to jednak rząd włoski jest tym który skuteczniej przeprowadza reformy podażowe. Udało się zliberalizować rynek handlu, zmniejszyć liczbę zamkniętych zawodów, obniżyć  narzuty na koszty pracy dla młodych. Teraz czeka rząd włoski najważniejsza z reform, a mianowicie zmiana kodeksu pracy liberalizująca zasady zatrudnienia. Niełatwe było też przeforsowanie podwyżki wieku emerytalnego. W Grecji nie udało się przyspieszyć prywatyzacji, liberalizacji reform podażowych. Paradoksalnie to Włochy są obecnie liderem tych zmian wprowadzając głęboką liberalizację handlu, likwidację ograniczeń w dostępie do niektórych zawodów, obniżka opodatkowania gospodarki postępuje jednak zbyt wolno. A ograniczanie deficytu głównie poprzez podwyższanie podatków jak wiadomo do prowzrostowych nie należy. Dlatego też w Grecji, zanim dojdzie to rozwiązania ostatecznego jakim byłoby opuszczenie strefy euro, należałoby skorzystać z bardziej wypróbowanych metod odzyskiwania konkurencyjności. Na przyszłość trzeba będzie stworzyć mechanizm pozwalający na kontrolowane i formalne opuszczenie strefy euro, ale na pewno nie należy tego dokonywać przy tak rozchwianych rynkach finansowych.