Duży może więcej

Wę­gry są pierw­szym kra­jem na­sze­go re­gio­nu, któ­ry zo­stał do­tkli­wie uka­ra­ny za nie­re­ali­zo­wa­nie unij­nych za­sad zdro­wej po­li­ty­ki bu­dże­to­wej.

Publikacja: 16.03.2012 02:04

Od lat mó­wi się o tym, że kra­jom Unii, któ­re nie wpro­wa­dzi­ły eu­ro, za nad­mier­ny de­fi­cyt mo­że gro­zić ogra­ni­cze­nie do­stę­pu do fun­du­szy struk­tu­ral­nych. Do­tąd jed­nak wszy­scy ma­cha­li na to rę­ką.

Po pierw­sze dla­te­go, że za­ję­ta wła­sny­mi spra­wa­mi stre­fa eu­ro nie mia­ła po­wo­du spe­cjal­nie przej­mo­wać się ty­mi, któ­rzy są na ze­wnątrz (dość kło­po­tów ma z Gre­cją, Por­tu­ga­lią czy Ir­lan­dią, któ­rych pro­ble­my w do­dat­ku prze­rzu­ca­ją się na in­ne kra­je ma­ją­ce eu­ro). Po dru­gie dla­te­go, że ła­ma­nie za­sad bu­dże­to­wych w stre­fie eu­ro ma tak dłu­gą tra­dy­cję, że do­praw­dy trud­no ją prze­bić kra­jom na­sze­go re­gio­nu. No i wresz­cie po trze­cie dla­te­go, że cho­dzi o kra­je wy­raź­nie bied­niej­sze od za­chod­nio­eu­ro­pej­skich, więc ka­ra­nie ich za­mro­że­niem do­stę­pu do czę­ści fun­du­szy struk­tu­ral­nych wy­da­je się dzia­ła­niem zbyt bru­tal­nym.

A jed­nak – sta­ło się. Po­li­ty­ka bu­dże­to­wa Wę­gier zo­sta­ła wła­śnie jed­no­znacz­nie po­tę­pio­na przez mi­ni­strów fi­nan­sów Unii, a w ślad za tym po­szły sank­cje. I to nie by­le ja­kie – do cza­su, aż Bu­da­peszt nie po­dej­mie bar­dziej ra­dy­kal­nych dzia­łań ogra­ni­cza­ją­cych de­fi­cyt bu­dże­to­wy, za­mro­żo­nych zo­sta­ło 0,5 m­l­d eu­ro po­mo­cy na roz­wój.

My de­li­kat­nie wstrzy­ma­li­śmy się od gło­su, ale kra­jom za­chod­niej Eu­ro­py nie za­drża­ła rę­ka.

Teo­re­tycz­nie wszyst­ko jest w po­rząd­ku. Wę­gry rze­czy­wi­ście za­słu­ży­ły so­bie na ka­rę. Tkwią­cy od sześciu lat w re­ce­sji kraj ma naj­wy­ższy dług pu­blicz­ny we wschod­niej czę­ści Unii i od lat zma­ga się z nad­mier­nym de­fi­cy­tem. W mi­nio­nym ro­ku osią­gnął po­zor­nie pięk­ny suk­ces – nad­wy­żkę w bu­dże­cie. Nie by­ło to jed­nak efek­tem rze­czy­wi­stych, trwa­łych oszczęd­no­ści, ale jed­no­ra­zo­wych sztu­czek za­sto­so­wa­nych przez rząd pre­mie­ra Viktora Orbána, z przy­mu­so­wym upań­stwo­wie­niem pry­wat­nych fun­du­szy eme­ry­tal­nych na cze­le. Raz za­gra­na kar­ta (w do­dat­ku bar­dzo kon­tro­wer­syj­na i niepo­ma­ga­ją­ca w od­bu­do­wie za­ufa­nia do po­li­ty­ki rzą­du) le­ży już jed­nak na sto­le. A na ten rok eko­no­mi­ści pro­gno­zu­ją po­now­ny wzrost de­fi­cy­tu do po­nad 4 proc. PKB, przy re­ce­sji i bra­ku wi­do­ków na po­pra­wę sta­nu fi­nan­sów.

Sło­wem, ist­nia­ły wszel­kie pod­sta­wy, by Wę­gry uka­rać. Pro­blem le­ży jed­nak gdzie in­dziej. W cią­gu mi­nio­nych trzech lat w li­czą­cej 16 kra­jów stre­fie eu­ro na­stą­pi­ło 41 przy­pad­ków zła­ma­nia za­sa­dy nie­prze­kra­cza­nia 3-proc. de­fi­cy­tu wobec PKB (ka­żdy czło­nek stre­fy eu­ro zła­mał ją więc śred­nio 2,5 ra­za), a przed wy­bu­chem kry­zy­su od­no­to­wa­no 27 ta­kich przy­pad­ków. Re­kor­dzi­ści do­cho­dzi­li do rocz­ne­go de­fi­cy­tu rzę­du 31 proc. PKB (Ir­lan­dia), a praw­dzi­wy mistrz od ro­ku 2000 ani ra­zu nie zmie­ścił się w do­zwo­lo­nych gra­ni­cach (Gre­cja).

I co? I nic. Nie zo­stał uka­ra­ny nikt – ani po­tę­żne Niem­cy, ani przy­ła­pa­na na or­dy­nar­nych kłam­stwach do­ty­czą­cych sta­nu fi­nan­sów pu­blicz­nych Gre­cja. Dziś, a więc wła­śnie wte­dy, gdy wy­mie­rzo­no ka­rę Wę­grom, będąca w ogrom­nych kło­po­tach Hisz­pa­nia ujaw­ni­ła de­fi­cyt rzę­du nie­mal 9 proc. PKB – i brak więk­szej ocho­ty na to, by ra­dy­kal­nie ob­ni­żyć ten de­fi­cyt. Ale w sto­sun­ku do Hisz­pa­nii żad­nej ka­ry nie ma.

Wę­gry nie­wąt­pli­wie za­słu­ży­ły so­bie na ka­rę, a spe­cy­ficz­na po­li­ty­ka pre­mie­ra Orbána z pew­no­ścią nie przy­spo­rzy­ła mu przy­ja­ciół w Eu­ro­pie. Ale mi­mo wszyst­ko po­nu­rym pa­ra­dok­sem jest fakt, że wła­śnie Wę­gry sta­ją się hi­sto­rycz­ną, pierw­szą ofia­rą sank­cji, któ­re Unia wy­mie­rza za nie­zgod­ną z za­sa­da­mi po­li­ty­kę fi­skal­ną. Bo naj­wy­raź­niej kra­jom więk­szym i po­tę­żniej­szym od Wę­gier wol­no jed­nak wię­cej.

Od lat mó­wi się o tym, że kra­jom Unii, któ­re nie wpro­wa­dzi­ły eu­ro, za nad­mier­ny de­fi­cyt mo­że gro­zić ogra­ni­cze­nie do­stę­pu do fun­du­szy struk­tu­ral­nych. Do­tąd jed­nak wszy­scy ma­cha­li na to rę­ką.

Po pierw­sze dla­te­go, że za­ję­ta wła­sny­mi spra­wa­mi stre­fa eu­ro nie mia­ła po­wo­du spe­cjal­nie przej­mo­wać się ty­mi, któ­rzy są na ze­wnątrz (dość kło­po­tów ma z Gre­cją, Por­tu­ga­lią czy Ir­lan­dią, któ­rych pro­ble­my w do­dat­ku prze­rzu­ca­ją się na in­ne kra­je ma­ją­ce eu­ro). Po dru­gie dla­te­go, że ła­ma­nie za­sad bu­dże­to­wych w stre­fie eu­ro ma tak dłu­gą tra­dy­cję, że do­praw­dy trud­no ją prze­bić kra­jom na­sze­go re­gio­nu. No i wresz­cie po trze­cie dla­te­go, że cho­dzi o kra­je wy­raź­nie bied­niej­sze od za­chod­nio­eu­ro­pej­skich, więc ka­ra­nie ich za­mro­że­niem do­stę­pu do czę­ści fun­du­szy struk­tu­ral­nych wy­da­je się dzia­ła­niem zbyt bru­tal­nym.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne