Cyfrowa TV już nadaje w wielu regionach kraju. Szczęśliwcy zamiast siedmiu kanałów, jak kiedyś, mogą odbierać za darmo dwadzieścia. Teoretycznie w przyszłości ich liczba mogłaby przekroczyć 30, co zbliżyłoby się do oferty tańszych pakietów, jakie sprzedają kablówki i platformy satelitarne. Ale tylko pod względem ilości. Jakość oferty programowej jest inną sprawą i to ona zadecyduje, czy naziemna cyfrowa telewizja będzie konkurować z płatną ofertą, czy też pozostanie wyborem mniej zamożnych i mniej wymagających.
Więcej kanałów tematycznych z pewnością przyciągnęłoby widzów. Ich nadawcy zaryzykują nadawanie, jeżeli dostrzegą w tym biznes, czyli pieniądze z reklamy. Dla ogólnopolskich stacji telewizyjnych – TVP, TVN i Polsat – ich kanały tematyczne to tylko element układanki, której celem jest utrzymanie przychodów z rynku reklamowego. Nowych, konkurencyjnych nadawców nie widać zbyt wielu. To znaczy są, ale jeszcze się nie liczą. Czy dokonają przełomu, tak jak Polsat 10 lat temu?
I wreszcie, co się stanie, kiedy w 2013 r. wyłączone zostaną stare analogowe nadajniki telewizyjne? Ilu Polaków zostanie bez dostępu do żadnego sygnału? Ilu rzuci się, aby kupować dekodery naziemnej cyfrowej? Ilu wreszcie zamiast tego zacznie abonować płatne usługi telewizyjne? Te wszystkie pytania wiążą się ze sobą. A na odpowiedź jeszcze przyjdzie poczekać.