Za kilka dni poznamy odpowiedź polskiego rządu na wyrok europejskiego trybunału, który orzekł w grudniu 2011 r., że Polska złamała unijną zasadę swobodnego przepływu kapitału ograniczając inwestycje zagraniczne funduszy emerytalnych.

Sąd stwierdził, że jeśli Polska nie zmieni szybko przepisów, ryzykuje wysokie kary finansowe. Do 9 kwietnia mamy czas na odpowiedź, którą przekażemy Komisji Europejskiej, która to zresztą zarzuciła nam ograniczanie inwestycji OFE. Z naszych informacji wynika, że limit inwestycji poza Polską ma rosnąć, ale stopniowo. Do jakiego poziomu? Tego nie wiadomo, ale pewne jest, że jakiś limit zostanie ustanowiony.

Dziś decyzja o podniesieniu limitu inwestycji poza Polską jest bardziej nie na rękę polskiemu rządowi niż kilka lat wcześniej. Powód? Obniżenie wysokości składki, która jest przekazywana OFE. Im więcej bowiem fundusze będą mogły inwestować poza naszymi granicami, tym potencjalnie mniej kupią akcji firm notowanych na warszawskiej giełdzie czy rządowych obligacji. A to może mieć spore konsekwencje. Nie tylko na sytuację na warszawskim parkiecie, ale też na popyt na obligacje skarbowe. Już dziś zresztą widać, że obniżenie składki do OFE odbija się czkawką polskiej giełdzie. Co prawda od początku roku rosną kursy akcji, ale wolniej niż na większości światowych parkietów. A do tego inwestorzy zagraniczni nie walą do nas drzwiami i oknami. Choć z całą pewnością niższa składka przekazywana OFE nie jest tu jedyną przyczyną, to jednak istotną.

I paradoksalnie w takiej sytuacji zarządzający moim funduszem emerytalnym powinien szukać lepszych możliwości do zarobienia. Tak, za granicą naszego kraju. Dzięki temu potencjalnie mogę więcej uzbierać na swoim koncie emerytalnym, czyli uzyskać nieco wyższe świadczenie w przyszłości.

Nie sądzę jednak by ten pomysł przypadł do gustu ministrowi skarbu z jego ambitnymi planami prywatyzacyjnymi czy finansów z jego potrzebami pożyczkowymi. I nie mam wątpliwości, że pojawią się takie czy inne elementy zniechęcające zarządzających do takich kroków. Ale w sumie czy potrzebne? Wystarczy tylko co jakiś czas przypominać, że można zabrać OFE kolejną część lub nawet całość pieniędzy, którymi teraz zarządzają. Zwłaszcza, że prawie 240 mld zł zgromadzone w funduszach, zawsze się przyda w budżecie. Bez względu na sytuację gospodarczą.