Latem zeszłego roku przez giełdy na całym świecie przetoczyła się olbrzymia fala wyprzedaży, największa od ogłoszenia spektakularnego bankructwa przez bank Lehman Brothers w 2008 r. Indeksy giełdowe spadały przez kilka tygodni, wyznaczając swoje nowe minima, w zależności od kraju, we wrześniu lub październiku 2011 roku.
Od tego czasu koniunktura na rynkach znacznie się poprawiła, a indeksy wzrosły. Przy czym nie wszędzie jednakowo. Według wycen na dzień 26 marca 2012 r., w odniesieniu do jesiennych dołków, indeks dla giełdy amerykańskiej SPX wzrósł o ponad 28 proc., dla giełdy niemieckiej DAX aż o 40 proc., podczas gdy indeks największych spółek giełdy warszawskiej WIG20 wzrósł tylko o niewiele ponad 10 proc.
Różnice przygniatające. Z czego mogą wynikać? Dlaczego polska giełda zachowuje się znacznie gorzej od giełdy amerykańskiej czy giełd zachodnioeuropejskich, podczas gdy Polska gospodarczo wyróżnia się in plus na tle innych, zadłużonych ponad miarę krajów? Dlaczego nasz rynek zaczął zachowywać się istotnie gorzej niż inne giełdy, podczas gdy przez lata występowała silna korelacja indeksów, a jeśli już, to nasza giełda odchylała się od innych raczej w górę?
Mniej na inwestycje w akcje
Jeśli spojrzeć na wykres WIG20 w roku 2011, to widać, że obsuwanie się polskiego indeksu zaczęło się wcześniej niż na innych giełdach i zbiegło się ze zmianami na rynku otwartych funduszy emerytalnych, tj. z trzykrotnym zmniejszeniem poziomu przekazywanych składek przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych (z 7,3 do 2,3 proc. wynagrodzenia brutto) na rachunki ubezpieczonych prowadzone w ramach OFE. Siłą rzeczy od maja zeszłego roku OFE dysponują mniejszymi kwotami, które mogą przeznaczyć na inwestycje w aktywa przedsiębiorstw i to pomimo relatywnie zwiększonego limitu inwestycji w akcje. Jednak nie tylko OFE ograniczyły swoje zaangażowanie na polskim rynku kapitałowym. Z poczty pantoflowej, która funkcjonuje pomiędzy funduszami, biurami maklerskimi czy bankami, można się dowiedzieć, że to zagranica poważnie redukuje swoją ekspozycję na Polskę i wykorzystuję każdą okazję do wyprzedaży części swoich polskich aktywów. Z tego powodu polskie indeksy, zwłaszcza ten najbardziej popularny za granicą, czyli WIG20, mają tłumione wzrost przez nadpodaż papierów ze strony zagranicznych inwestorów. Ten negatywny sentyment do Polski potwierdzają oficjalne dane płynące z międzynarodowych instytucji inwestujących w krajach wschodzących. Pisała o tym „Rzeczpospolita" z 26 marca br., w artykule „Fundusze zagraniczne mają pieniądze, ale na razie omijają Polskę". Szacuje się, że z 27 mld dolarów pozyskanych przez te fundusze od początku roku zaledwie 60 mln napłynęło na polską giełdę. Dla porównania – do Rosji trafiło około 2,23 mld dolarów, a więc prawie 40 razy więcej!
Dzięki składkom gromadzonym w OFE setki polskich firm pozyskały finansowanie swojego rozwoju