Pomidor w sezonie ogórkowym

Wprowadzenie podatku katastralnego wymaga sporządzenia katastru. A jest to benedyktyńska robota na wiele lat

Publikacja: 05.07.2012 10:00

Michał Zieliński

Michał Zieliński

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Michał Zieliński

Nasze życie polityczne coraz bardziej przypomina modną w czasach mojej młodości grę w pomidora (młodszym wyjaśnię: na każde pytanie rywala trzeba było bez uśmiechu odpowiadać pomidor). Jeżeli pojawia się jakaś propozycja zmian ustawowych, to PiS nieodmiennie odpowiada: pomidor, co oznacza: jesteśmy przeciw i kiedy dojdziemy do władzy, ustawę tę zlikwidujemy. Co więcej, rządząca koalicja na tego opozycyjnego pomidora odpowiada swoim własnym pomidorem, mówiąc: a właśnie, że nie będziecie mieli co likwidować, bo my żadnej zmiany nie wprowadzimy.

Ostatnia runda tej wesołej zabawy przypadła na początek sezonu ogórkowego (Euro się skończyło!). Media wymyśliły, że zostanie wprowadzony podatek katastralny. Wymyśliły, bo żadnej informacji na ten temat Ministerstwo Finansów nie przekazywało.

Tym razem brak informacji był uzasadniony. Wprowadzenie podatku katastralnego wymaga bowiem sporządzenia katastru. A jest to robota, którą wszystkie zakony benedyktyńskie wykonywałyby przez wiele lat. Podatek wymaga także fundamentalnych zmian w całym systemie, bo zastępowałby daninę od nieruchomości pobieraną przez gminy. Oznaczałoby to sporą redystrybucję dochodów w sektorze finansów publicznych.

Politycy PiS oczywiście doskonale o tym wiedzą (wszak praca habilitacyjna pani profesor Gilowskiej traktowała o finansach gmin). Nie przeszkodziło im to jednak w przedstawieniu zarzutu, że „suma dochodów netto każdego obywatela będzie dodatkowo opodatkowana".

Zapewne przypadkiem ów zarzut sformułowany był niezbyt precyzyjnie. I jeden z moich sąsiadów zaczął się obawiać, że zostaną opodatkowane brylanty jego żony z Jabloneksu, a drugi, że fiskus obciąży mu samochód (ale udało się go przekonać, że skoro jest to podatek od nieruchomości, to dotyczyć będzie wyłącznie pojazdów, które na trwałe utraciły zdolność poruszania się).

Jak już zaznaczyłem, premier Tusk natychmiast pomidora odrzucił, oświadczając: „nie planujemy, nie przewidujemy wprowadzenia podatku katastralnego". A szkoda!

Podatek katastralny jest potrzebny i sprawiedliwy. Zlikwidowałby istniejącą fikcję prawną. Stan obecny jest taki, że w części dotyczącej budynków mieszkalnych podatek nie może przekraczać 70 groszy za metr. Oznacza to, że w przypadku rozpadającej się wiejskiej chałupki lub mieszkania w blokowisku wynosi 0,3 promila i spada do pięciu setnych promila w przypadku mieszkania w luksusowym apartamentowcu lub podwarszawskiej willi.

Taka degresja podatkowa jest jawnie niesprawiedliwa. Biedni dotują bogatych, a na dodatek czynią to bez żadnej korzyści społecznej. Podatek od nieruchomości w części dotyczącej mieszkań i pałaców daje samorządom około pół miliarda złotych, czyli tyle, ile kosztują znaczki na listy polecone powiadamiające o wymiarze podatku.

Wnioski z powyższego wywodu przedstawię w kilku punktach. Po pierwsze, podatek katastralny oczywiście trzeba wprowadzić. Jego stawka musi być sensownie skalkulowana. Zadania nie da się wykonać w ciągu roku, ale im wcześniej się zacznie, tym szybciej się zrobi.

Po drugie, media powinny bardziej odpowiedzialnie prowadzić swoje kampanie i mniej straszyć. Bo i tak dzieci zaczynają się jąkać.

Po trzecie, najważniejsze, politycy powinni zaprzestać gry w pomidora i o ważnych sprawach rozmawiać poważnie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację