Expose" prezesa PiS ujawniło, że w Polsce nie dopracowaliśmy się metod publicznej debaty nad programami gospodarczymi partii politycznych. Pomijając fakt, że zgłaszane przez polityków propozycje trudno byłoby nazwać programami gospodarczymi, to w samej dyskusji wyraźnie górę biorą aspekty polityczne nad kwestiami merytorycznymi. Wyjściem nie jest też publiczna dyskusja kilkudziesięciu ekonomistów, bo wielu zaproszonych reprezentuje tak skrajne i nieakceptowane przez środowisko poglądy oraz silne umocowania polityczne, że o dojściu do jakiegokolwiek wspólnego stanowiska merytorycznego nie ma mowy.
Cywilizowany model debat nad programami gospodarczymi partii jest możliwy do osiągnięcia, wystarczy skorzystać ze sprawdzonych wzorów w innych krajach i dostosować je do polskich realiów. Najbardziej polecałbym wzorowanie się na rozwiązaniach holenderskich. W Hadze od połowy lat 40. działa Centralne Biuro Planowania (CPB), rodzaj państwowego think-tanku. Pierwszym dyrektorem CPB był Jan Tinbergen, który w 1969 r. jako pierwszy w historii został laureatem Nagrody Nobla z ekonomii. Jednym z zadań tej instytucji jest ocena programów gospodarczych partii politycznych. Symulowane są efekty dla budżetu i dla gospodarki. Wyborcy mają dzięki temu obiektywny wgląd w efekty gospodarczych propozycji partii.
W kraju o rozwiniętej i utrwalanej przez lata demokracji tego rodzaju rozwiązanie nie budzi niczyich zastrzeżeń w kwestii profesjonalizmu i obiektywizmu analiz. W naszym kraju nie ma podobnej instytucji państwowej, a nawet gdyby była, nie cieszyłaby się najprawdopodobniej powszechnym zaufaniem. W polskich realiach zadań CPB mogłoby podjąć się konsorcjum kilku renomowanych krajowych think-tanków o niekwestionowanej niezależności. Potencjał niezależnych ośrodków analitycznych w transformacji nie był odpowiednio wykorzystywany do oceny najważniejszych kwestii w polityce gospodarczej. Jak przypuszczam, powodem niechęci każdej władzy do niezależnych ekspertyz pozostaje krytyczny stosunek ekspertów do jej poczynań. Sposób, w jaki rozgrywa się spór na linii PiS – minister finansów, to ślepa uliczka. Wątpię też, czy debata ekonomistów doprowadzi do konstruktywnych konkluzji. Proponowane instytucjonalne podejście byłoby wyjściem korzystnym dla wszystkich zainteresowanych, a przede wszystkim dla gospodarki.