Czy Polsce grozi recesja?

Recesja już na dobre trwa krajach południa kontynetu, ale Polska może się jeszcze przed nią uchronić - pisze prof. Witold M. Orłowski.

Publikacja: 23.11.2012 00:45

Czy Polsce grozi recesja?

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Czy w nadchodzących kwartałach może Polsce grozić recesja? No cóż, oczywiście że może. Przecież nikt w Europie nie jest dziś uodporniony na takie zagrożenie. Recesja już w najlepsze trwa w krajach południa kontynentu (w Grecji, Hiszpanii i Portugalii nawet od kilku lat). W Niemczech tempo wzrostu PKB spowalnia tak wyraźnie, że być może już wkrótce spadnie poniżej zera. Nieźle radzą sobie jak dotąd kraje skandynawskie i bałtyckie (ale w przypadku tych ostatnich wzrost następuje po katastrofalnym spadku PKB z lat 2008–2010 i nie zapewnia jeszcze nawet zbliżenia się do poziomu dochodów sprzed kryzysu). Spośród naszych środkowoeuropejskich sąsiadów recesję odnotowują Węgry, Czechy i Słowenia. Inne kraje znajdują się zazwyczaj koło zera – albo nieco ponad kreską, albo już poniżej.

Recesja jak stara, paskudna kostucha stuka więc do wszystkich drzwi, chociaż jak dotąd nie wszystkie zdołała sforsować. Na szczęście, do niesforsowanych drzwi należą i nasze, choć kwartalna dynamika wzrostu polskiego PKB przedstawia się coraz mniej zachęcająco: 4,6 proc. w ostatnim kwartale 2011 r., potem 3,6 proc., następnie 2,3 proc., a w minionym kwartale wygląda na to, że ok. 1 proc. (dokładniej dowiemy się za tydzień, po komunikacie GUS). Jeśli wziąć do ręki linijkę i przeciągnąć trend, szybko można wyrobić sobie opinię o tym, co może nas czekać w ciągu najbliższych dwóch kwartałów...

Oczywiście, można stanowczo domagać się od recesji, by się trzymała od nas z daleka. W końcu jesteśmy przesławną zieloną wyspą na czerwonym morzu kryzysu. I jest to w sumie prawda, bo nasz PKB w ciągu minionych czterech lat zwiększył się o ponad 12 proc., podczas gdy przeciętnie w pozostałych krajach Unii spadł (w najlepszej po nas Słowacji wzrósł o 5 proc., w najgorzej radzącej sobie Łotwie spadł o 10 proc.).

Problem jednak polega na tym, że zdumiewająco dobre wyniki osiągnięte przez nasz kraj w minionych latach nie są żadną gwarancją powodzenia w roku nadchodzącym. W straszliwym roku 2009 uratowała nas przed recesją kombinacja kilku czynników: hojnego wzrostu wydatków publicznych (zwłaszcza inwestycyjnych), który zapewnił nam minister finansów; napływających szeroką strugą pieniędzy z budżetu Unii Europejskiej; osłabionego przez panikę rynkową kursu złotego, który zapewnił wsparcie dla eksporterów i zniechęcił nas do kupowania towarów z importu.

Dziś jednak te wszystkie armaty, za pomocą których udało się odpędzić sprzed naszych drzwi recesję w roku 2009, nie wyglądają niestety aż tak groźnie. Minister finansów nie będzie mógł powtórzyć swojego manewru sprzed czterech lat i sypnąć kasą, bo odnotowane wówczas wysokie deficyty budżetowe doprowadziły do nadmiernego wzrostu zadłużenia publicznego.

Bruksela nie przyśle nam aż tyle pieniędzy co wtedy, choćby nawet chciała – bo po pierwsze, napływ środków zakłóca przejście od jednej siedmioletniej perspektywy budżetowej do następnej, a po drugie, na ograniczenia budżetu naciskają kraje płatnicy (na czele z Wielką Brytanią). A złoty trzyma się – paradoksalnie – całkiem mocno, co cieszy, kiedy wyjeżdżamy na zagraniczne wakacje, ale nie wspomaga wzrostu gospodarczego.

Czy jesteśmy więc skazani na recesję? Niekoniecznie. Tak jak cztery lata temu, tak i obecnie możemy liczyć również na inne mocne strony naszej gospodarki. Na atrakcyjność inwestycyjną, dzięki której nawet w czasach kryzysu nie ustał proces przenoszenia produkcji z Zachodniej Europy do Polski. Na elastyczność naszych firm, które potrafiły radzić sobie już w znacznie trudniejszych czasach niż obecnie. Na niskie zadłużenie polskich firm i gospodarstw domowych, które powoduje, że nie musimy wpadać w panikę i na gwałt obcinać wydatków.

Może to wystarczy. Ale łatwo pewnie nie będzie.

Czy w nadchodzących kwartałach może Polsce grozić recesja? No cóż, oczywiście że może. Przecież nikt w Europie nie jest dziś uodporniony na takie zagrożenie. Recesja już w najlepsze trwa w krajach południa kontynentu (w Grecji, Hiszpanii i Portugalii nawet od kilku lat). W Niemczech tempo wzrostu PKB spowalnia tak wyraźnie, że być może już wkrótce spadnie poniżej zera. Nieźle radzą sobie jak dotąd kraje skandynawskie i bałtyckie (ale w przypadku tych ostatnich wzrost następuje po katastrofalnym spadku PKB z lat 2008–2010 i nie zapewnia jeszcze nawet zbliżenia się do poziomu dochodów sprzed kryzysu). Spośród naszych środkowoeuropejskich sąsiadów recesję odnotowują Węgry, Czechy i Słowenia. Inne kraje znajdują się zazwyczaj koło zera – albo nieco ponad kreską, albo już poniżej.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację