Dbamy o kapitały banków

Dziś jedynym realnym źródłem dopływu kapitału dla banków jest zatrzymanie dywidendy. Wypłacą ją głównie największe instytucje – mówi przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak

Publikacja: 28.11.2012 17:53

Dbamy o kapitały banków

Foto: Archiwum

Rz: Komisja Nadzoru Finansowego nieco wcześniej niż rok temu wysyła sygnały dotyczące dywidend, które będą mogli pobrać właściciele instytucji finansowych. Skąd to przyspieszenie?

Andrzej Jakubiak:

Tak powinno być zawsze. W zeszłym roku pojawiłem się w Komisji Nadzoru Finansowego w październiku i w grudniu były już zalecenia dotyczące banków. W styczniu wysłaliśmy informacje dotyczące powszechnych towarzystw emerytalnych, a w lutym – ubezpieczycieli. Wyciągamy wnioski z rozmów z nadzorowanymi podmiotami. Większość z nich działa w ramach międzynarodowych grup finansowych i jeżeli tego typu zalecenia nadzór wydaje na początku roku finansowego, to jest to dla nich dodatkowa trudność. Przedstawiamy nasze zdanie teraz, gdy plany finansowe są dopiero przyjmowane. Planujemy też wysłanie pism do poszczególnych sektorów z uzasadnieniem proponowanych rozwiązań.

Można odnieść wrażenie, że banki traktujecie nieco łagodniej niż rok temu...

Pamiętajmy, że banki osiągają bardzo dobre wyniki, mają wysokie współczynniki adekwatności kapitałowej. Przecież Tier1 to przeciętnie powyżej 12 proc., a współczynnik wypłacalności sięga 14 proc. Musimy szukać równowagi między aktualnymi wynikami instytucji finansowych a ich potrzebami kapitałowymi. Nasze stanowisko zapewni wzrost kapitału. Po wykonaniu zalecenia KNF o zatrzymaniu 25 proc. zysków za 2012 r. niektóre banki będą miały współczynnik wypłacalności na poziomie 19 proc. Zdajemy sobie z tego sprawę i staramy się być rozsądni, choć uważamy, że podwyższone wymogi kapitałowe znajdują uzasadnienie w tak niepewnych czasach. Według stanu na koniec września 11 banków komercyjnych z 46 będzie mogło wypłacić 75 proc. zysku za 2012 r. Płacić dywidendę będą głównie banki największe.

Niektórzy analitycy mówią, że najtrudniejszy okres dopiero przed nami. Podziela pan te obawy?

Banki będące częścią międzynarodowych grup nie mogą liczyć na kroplówkę od matek

W 2011 r. sektor szedł ostro do przodu, wyniki się poprawiały. W 2013 r. nie byłoby źle, gdyby wynik sektora był na poziomie 2010 r. (11,4 mld zł – red.). Spowolnienie gospodarcze jest przecież faktem, co przełoży się zapewne na wyższe rezerwy. Dużo zależy od tego, czy będą też kolejne obciążenia procedowana jest opłata ostrożnościowa. Toczą się też prace nad opłatą interchange. Wiemy, że wynik sektora opiera się na wyniku odsetkowym i wyniku z prowizji i opłat.

Sytuacja w strefie euro też jest daleka od wyjaśnienia, co zapewne przełoży się na kondycję europejskich banków.

W dzisiejszych czasach jedynym realnym źródłem dopływu dodatkowego kapitału dla naszych banków jest zatrzymanie dywidendy. Nie powtórzy się sytuacja z początku wieku – dziś banki będące częścią międzynarodowych grup są zdane głównie na siebie i nie mogą liczyć na kroplówkę od swoich matek. Prostego dokapitalizowania od matek nie będzie, bo one mają własne problemy.

Dlaczego KNF objęła zaleceniem dotyczącym dywidend także domy maklerskie i TFI?

Doszliśmy do przekonania, że trzeba działać na wszystkich rynkach, skoro mamy nadzór zintegrowany. Tym bardziej że na rynku TFI i DM są pewne problemy, sytuacja nie jest taka, jakiej wszyscy by oczekiwali. Złoty okres jest za nami. Uważamy, że rozsądny właściciel powinien w takich czasach zachowywać się rozsądnie.

W Europie wciąż trwa debata na temat unii bankowej. Polska powinna się w niej znaleźć?

Powstanie unii i wejście Polski do niej to decyzja polityczna. Ale tak czy inaczej skorzystamy na unii, nawet jeśli do niej nie wejdziemy. Jeśli nie przystąpimy, to będziemy mieli jednego partnera do rozmów. Dziś pozytywną stroną polskiego sektora bankowego jest struktura właścicielska, to, że dominujący akcjonariusze nie pochodzą z jednego kraju. Minusem jest oczywiście to, że rozmawiamy z wieloma nadzorami, oni mają różne priorytety. Jeśli powstanie jeden nadzorca, to będziemy rozmawiali z jednym partnerem, co z naszego punktu widzenia jest bardzo ważne. Jeśli przystąpimy, to będziemy głosowali w radzie nadzorczej tak jak pozostali, mając jeden głos, chociaż aktywa naszego sektora to ok. 1 proc. aktywów sektora bankowego strefy euro. Wtedy możemy też decydować o sytuacji podmiotów dominujących. Problem w tym przypadku jest taki, że w pozostałym zakresie nie mamy takich samych praw jak kraje ze strefy euro, nie mamy ich przywilejów. Na Ecofinie 4 grudnia minister finansów będzie walczył o naszą pozycję jako kraju.

Jak wygląda sprawa interwencji nadzoru w sprawie polisolokat sprzedawanych przez banki, których klienci narzekali na brak pełnej informacji, np. związanej z wcześniejszą rezygnacją z produktu?

Sprawdzamy, jak działają poszczególne instytucje. Nie ukaraliśmy jeszcze nikogo, daliśmy czas na poprawienie procedur. Niektóre z banków, do których było najwięcej zastrzeżeń, złożyły deklaracje poprawy. Nam zależy na tym, by klient wiedział, na co się decyduje, kiedy wybiera konkretny produkt finansowy, i jakie są konsekwencje rezygnacji.

Szykuje się pan na publikację audytów o stanie SKOK? Część analityków spodziewa się, że wskaźniki wypłacalności będą zbyt niskie wobec wymaganych.

Trwają audyty w poszczególnych kasach. Widać już, że część podmiotów nowo nadzorowanych chce się dzielić z nami swoimi problemami, a część jeszcze nie podjęła takich decyzji. Jest istotne, aby przed publikacją wyników audytów weszła w życie nowelizacja ustawy o SKOK obejmująca depozyty zgromadzone w kasach gwarancjami BFG. Dla wszystkich byłoby lepsze, gdybyśmy mieli już pełen katalog instrumentów nadzorczych. Bo gdyby były jakieś niepokojące informacje, to lepiej mieć możliwość wsparcia BFG i ewentualnej sanacji. Członkowie kas czuliby się po prostu bezpieczniej.

Ma pan już jakieś wstępne informacje, jak mogą wyglądać wyniki audytu?

Z wnioskami trzeba się wstrzymać do zakończenia audytów.

CV

Andrzej Jakubiak zanim został przewodniczącym KNF, był wiceprezydentem Warszawy. W stołecznym ratuszu był od 2006 r. i odpowiadał m.in. za nieruchomości i politykę lokalową. Posiada duże doświadczenie na rynku finansowym. Przez 15 lat pracował w NBP, gdzie pełnił funkcję m.in. zastępcy dyrektora Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego, a przez osiem lat był członkiem zarządu banku centralnego. Z wykształcenia jest prawnikiem.

Rz: Komisja Nadzoru Finansowego nieco wcześniej niż rok temu wysyła sygnały dotyczące dywidend, które będą mogli pobrać właściciele instytucji finansowych. Skąd to przyspieszenie?

Andrzej Jakubiak:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację