Reklama

Witold M. Orłowski: Połowa lata

W wielu miejscach turystyka stała się tak wielkim gospodarczym sukcesem, że aż przestała się wszystkim podobać.

Publikacja: 24.07.2025 05:09

Witold M. Orłowski: Połowa lata

Foto: Adobe Stock

W świecie, w którym tuż obok nas trwa krwawa wojna, w gospodarce utrzymują się minorowe nastroje, firmy mrozi myśl o tym, co prezydent Trump zrobi z cłami, a konsumentów niepokoją wysokie ceny, wszyscy potrzebujemy chwili odpoczynku. Wakacji!

Choć wakacje zbliżają się już do półmetka, a lipiec nie rozpieszczał nas w Polsce pogodą, przed nami przecież jeszcze cały sierpień. Sierpień to absolutny szczyt ruchu turystycznego na świecie (na ten miesiąc przypada jedna szósta wszystkich rezerwacji noclegów, których dokonuje się w ciągu całego roku). Ruch ludzi udających się tego lata w stronę słońca, atrakcji kulturalnych, aktywności sportowych i cudów natury to największa czasowa migracja, jaką zna historia ludzkości. Według szacunkowych danych ONZ liczba turystów, którzy udali się w roku 2024 za granicę, przekroczyła 1,5 miliarda, wyrównując rekord ustanowiony przed pandemią, a w obecnym roku nadal się zwiększa. Liczba ta wzrasta od lat: na początku XXI wieku międzynarodowych turystów było 800 milionów, przed 50 laty zaledwie 200 milionów. Jeszcze więcej ludzi wypoczywa w swoich własnych krajach: szacuje się, że Amerykanin odbywa przeciętnie 6 dłuższych lub krótszych krajowych podróży turystycznych rocznie (czasem jest to tylko weekendowy wypad do Las Vegas), a przeciętny Niemiec dwie. Jednym słowem turystyka, która kilkadziesiąt lat temu była tylko rozrywką dla zamożnych, stała się powszechnie dostępna.

Czytaj więcej

Gdzie podróżują Polacy w te wakacje? Wielka zmiana trendów

Z jednej strony mamy niewątpliwe korzyści. Miliardy ludzi na całym świecie mają dziś możliwość wypoczynku i regeneracji sił, a także poznania innych krajów i kultur. Dostępność podróży wzrosła wraz ze wzrostem dochodów i spadkiem cen: 150 lat temu podróż dookoła świata kosztowała Phileasa Fogga i jego służącego 19 tysięcy funtów (odpowiednik dzisiejszych 3 milionów dolarów), dziś za bilety lotnicze na tej trasie w klasie ekonomicznej zapłaciłby dla dwóch osób niecałe 5 tysięcy dolarów (podobno można i taniej).

Rozwój turystyki dał także potężny impuls dla rozwoju gospodarczego. Szacuje się, że dzięki turystyce powstaje obecnie ponad 10 proc. globalnego PKB i tworzy ona 360 milionów miejsc pracy (dla porównania: przemysł to 25 proc. globalnego PKB).

Reklama
Reklama

Ale wszystko ma dwie strony. Dramatyczny wzrost ruchu lotniczego związany z rozwojem turystyki, zwłaszcza od czasu pojawienia się tanich linii lotniczych i masowych czarterów, doprowadził do spadku komfortu podróży. Ściśnięte do granic fizycznej możliwości fotele klasy ekonomicznej, przepełnione lotniska, częste opóźnienia lotów i zgubione bagaże stały się podróżniczą codziennością. Najbardziej może jednak dziwić to, że przeciwko masowej turystyce zaczynają protestować mieszkańcy krajów i regionów, które dzięki niej się rozwinęły i wzbogaciły. Przez lata Barcelonę uważano za przykład niezwykłego sukcesu gospodarczego, osiągniętego dzięki wzrostowi atrakcyjności miasta jako celu przyjazdów (trwały wzrost ruchu turystycznego po wielkiej imprezie sportowej nazywa się w ekonomii „efektem barcelońskim”). Dziś, kiedy półtoramilionową Barcelonę odwiedza rocznie ponad 15 milionów turystów, jej mieszkańcy protestują na ulicach. Bo pieniądze już mają, a dziś martwią ich głównie wysokie ceny mieszkań i zatłoczone do niemożności przez wałęsających się turystów Ramblas.

W świecie, w którym tuż obok nas trwa krwawa wojna, w gospodarce utrzymują się minorowe nastroje, firmy mrozi myśl o tym, co prezydent Trump zrobi z cłami, a konsumentów niepokoją wysokie ceny, wszyscy potrzebujemy chwili odpoczynku. Wakacji!

Choć wakacje zbliżają się już do półmetka, a lipiec nie rozpieszczał nas w Polsce pogodą, przed nami przecież jeszcze cały sierpień. Sierpień to absolutny szczyt ruchu turystycznego na świecie (na ten miesiąc przypada jedna szósta wszystkich rezerwacji noclegów, których dokonuje się w ciągu całego roku). Ruch ludzi udających się tego lata w stronę słońca, atrakcji kulturalnych, aktywności sportowych i cudów natury to największa czasowa migracja, jaką zna historia ludzkości. Według szacunkowych danych ONZ liczba turystów, którzy udali się w roku 2024 za granicę, przekroczyła 1,5 miliarda, wyrównując rekord ustanowiony przed pandemią, a w obecnym roku nadal się zwiększa. Liczba ta wzrasta od lat: na początku XXI wieku międzynarodowych turystów było 800 milionów, przed 50 laty zaledwie 200 milionów. Jeszcze więcej ludzi wypoczywa w swoich własnych krajach: szacuje się, że Amerykanin odbywa przeciętnie 6 dłuższych lub krótszych krajowych podróży turystycznych rocznie (czasem jest to tylko weekendowy wypad do Las Vegas), a przeciętny Niemiec dwie. Jednym słowem turystyka, która kilkadziesiąt lat temu była tylko rozrywką dla zamożnych, stała się powszechnie dostępna.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Jacek J. Wojciechowicz: Czy powinniśmy obawiać się sztucznej inteligencji?
Opinie Ekonomiczne
Czy rynek może uratować przyrodę?
Opinie Ekonomiczne
Valdis Dombrovskis: UE zmienia kurs i słucha głosu przedsiębiorców
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Gospodarka w zmienionym rządzie Tuska ważna, ale nie najważniejsza. Szkoda
Opinie Ekonomiczne
Anna Cieślak-Wróblewska: Polacy wolą pracować w kraju. To dobra wiadomość, ale nie dla wszystkich
Reklama
Reklama