Na jego miejscu też bym się bał. Internet zmienił media. Skłamałbym, gdybym nie przyznał, że tradycyjnym wydawcom prasy raczej się pogorszyło. Chciałbym poddać przykład prasy wielkim nadawcom telewizyjnym takim, jak Polsat (siostrzana spółka Ipli Marcina Perego), TVN, czy TVP. Dzisiaj są tam, gdzie my byliśmy 10 lat temu.
Bardziej niż Netfliksa obawiam się YouTube'a - uważa Marcin Pery, szef Ipli i Muzo
Prasy już nie trzeba kupować. Można, ale to kwestia przyzwyczajenia. Informację znajdzie się przecież łatwo w komputerze, telefonie, albo tablecie. Aby zostać internetowym wydawcą wystarcza dobra wola i trochę wiedzy. Barier technicznych, czy kapitałowych nie ma. Efektem tego są dziesiątki, setki i tysiące internetowych serwisów informacyjnych - jedna z przyczyn spadku nakładów gazet. Z telewizją będzie to samo. I to właśnie za sprawę wspomnianego na wstępie YouTube'a. YouTube sam nie produkuje. Jest platformą, z której może korzystać każdy mniej lub bardziej domorosły producent.
YouTube dba, aby jego produkcje docierały do milionów potencjalnych widzów, żeby łatwo je było znaleźć w serwisie, i żeby się płynnie odtwarzały. Umie też na nich zarobić. Na YouTube'ie zaczynają się pojawiać profesjonalni twórcy, jak niedawno Szymon Majewski. Będą i następni, a YouTube pomoże im zarobić i wyjść z producenckiego garażu. Mali i duzi. Będą przyciągali uwagę widzów. Widzów, którzy ich audycję mogą oglądać za pośrednictwem komputera, komórki, tabletu i coraz częściej telewizora.