Skutki przyjęcia paktu fiskalnego przez Polskę

Pakt, wzmacniając nadzór i dyscyplinę wydatków publicznych, będzie chronić obywateli przed lekkomyślnymi politykami, dla których interes partyjny jest ważniejszy od interesu narodowego – zauważa doktor nauk ekonomicznych z Uniwersytetu Gdańskiego.

Aktualizacja: 19.02.2013 01:14 Publikacja: 19.02.2013 01:14

Red

Przed nami sejmowa debata o pakcie fiskalnym – zaplanowano ją na dzisiejszy dzień. Na naszych polityków możemy liczyć, znowu urządzą nam zapewne pokaz populizmu i niekompetencji. Nie spodziewajmy się merytorycznej dyskusji.

Debata rozgrywać się będzie w sferze emocji, a pakt będzie tylko tłem tego sporu. Politycy nie zdają sobie sprawy z jego nadzwyczajnego znaczenia dla ekonomicznego interesu narodowego. Porozumienie wydaje się dziś niemożliwe, a ceną, jaką zapłacą Polacy w przyszłości, może być istotna utrata ich dobrobytu i narastanie napięć społecznych.

Co to jest pakt

Pakt jest porozumieniem pomiędzy 25 państwami UE, wzmacniającym dyscyplinę i nadzór nad krajowymi politykami fiskalnymi. Pakt jest podstawą dla zapewnienia ogólnej stabilności w poszczególnych gospodarkach i całej Unii. Pakt wprowadza „zasadę zrównoważonego budżetu" jako rodzaj makroekonomicznej kotwicy, zapewniającej trwały, stabilny i zrównoważony wzrost gospodarczy.

Ograniczenia fiskalne nie są czymś nowym w europejskim systemie zarządzania gospodarczego. Pakt stabilności i wzrostu (1997) stanowił już dopuszczalne granice deficytu i długu publicznego, jednak postanowienia paktu były wielokrotnie, bez konsekwencji, łamane. Unia Europejska nie posiadała odpowiednich instrumentów do skutecznego egzekwowania postanowień, czego skutkiem była lekkomyślna polityka fiskalna, prowadząca do narastania i eksplozji długu publicznego w wielu krajach Unii.

Wybuch kryzysu w roku 2008 obnażył słabość prowadzenia takiej polityki i wygenerował nowe zagrożenie, wcześniej niedostrzegane przez polityków,  w postaci zachwiania wypłacalności poszczególnych państw (sovereign risk). Problem ten w sposób niezwykle istotny wpłynął nie tylko na sytuację krajów zagrożonych (takich, jak: Grecja, Hiszpania, Portugalia, Irlandia, Włochy), ale także podważył zaufanie do całej strefy euro i UE.

Utrata zaufania i rosnąca niepewność co do przyszłości wspólnotowej waluty wpłynęły na nastroje przedsiębiorców i konsumentów, prowadząc do obniżenia ich aktywności inwestycyjnej, czego skutkiem jest obecna stagnacja wzrostu gospodarczego w całej Europie.

Pakt fiskalny nie jest dyktatem ze strony Niemiec czy Francji, Polska nie musi do niego przystąpić

Polska nie jest członkiem strefy euro, jednak los ekonomiczny Polaków jest ściśle powiązany z nastrojami panującymi u naszych głównych partnerów handlowych. Im lepsza będzie sytuacja ekonomiczna w Niemczech, Francji, Włoszech czy Holandii, tym szybciej będzie rosnąć dobrobyt Polaków. Nasz ekonomiczny interes narodowy polega na wspieraniu ogólnej stabilności gospodarki europejskiej, która ma bezpośredni wpływ na osobistą pomyślność naszych obywateli.

Komu przeszkadza porozumienie

Doświadczenia wielu krajów pokazują, że lekkomyślna, nieodpowiedzialna polityka fiskalna, generująca deficyt i dług publiczny, jest wynikiem populistycznych decyzji rządzących partii.

Pakt fiskalny znacząco ogranicza możliwość „partyjnego" traktowania wydatków publicznych, jako instrumentu oddziaływania na własny elektorat wyborczy. W każdym kraju za ostateczny stan gospodarki odpowiadają politycy, którzy swymi decyzjami mogą albo wspierać poziom stabilności i długookresowy wzrost, albo kreując bieżący deficyt i dług publiczny, zmierzać do osiągania celów krótkookresowych, narażając obywateli na utratę dobrobytu w przyszłości. Za obecną sytuację na ulicach Aten, Madrytu czy Barcelony całkowitą odpowiedzialność ponoszą greccy i hiszpańscy politycy, którzy przez ostatnie dziesięć lat prowadzili nieodpowiedzialną politykę.

Pakt fiskalny, wzmacniając nadzór i dyscyplinę wydatków publicznych, będzie chronić obywateli przed lekkomyślnymi politykami, dla których interes partyjny jest ważniejszy od interesu narodowego.

Przeciwnicy paktu fiskalnego mówią o utracie „narodowej suwerenności", w rzeczywistości pakt ogranicza „suwerenność partyjną" i traktowanie wydatków publicznych jako instrument oddziaływania politycznego. Raport o roli grup interesów w Polsce, sporządzony przez Akademię Vistula, nie pozostawia złudzeń i pokazuje, w jaki sposób polscy politycy traktują interes publiczny i wydatki budżetowe. Polscy przeciwnicy paktu, wykorzystując wciąż jeszcze obecny antyniemiecki resentyment, przypisują autorom paktu stosowanie niemieckich recept, sprzyjających ich interesom. Rzeczywiście, Niemcy jako pierwszy kraj w Europie w roku 2009 ustanowili w swej konstytucji nadzwyczajne ograniczenia budżetowe (Fiscal Bremsen) i zakaz „produkcji" deficytu sektora finansów publicznych (od roku 2020). Działania te można raczej porównać do innego niemieckiego wynalazku – aspiryny. Przeciwnicy paktu i zrównoważonego budżetu, będąc konsekwentni, nie powinni w przypadku choroby używać kwasu acetylosalicylowego.

Lekcja szwedzkiego

Szwecja wciąż jest dość powszechnie, stereotypowo postrzegana jako kraj o nadmiernej ochronie socjalnej, w której polityka budowania „społecznego dobrobytu" doprowadziła do stagnacji i kryzysu. W latach 1991–1993 szwedzka gospodarka została dotknięta recesją, której towarzyszył kryzys bankowy. Deficyt finansów publicznych przekraczał 10 proc. PKB, stopa bezrobocia sięgała 10 proc., „państwo opiekuńcze" znalazło się na krawędzi bankructwa.

Działania antykryzysowe zmierzały w kierunku dostosowania wydatków publicznych do możliwości budżetu, przy czym istotną i pozytywną rolę w tym procesie odegrały związki zawodowe, godząc się na utratę części przywilejów pracowniczych. Równoważenie finansów publicznych w średnim okresie stało się priorytetowym celem polityki makroekonomicznej. Zadanie to zrealizowano w ciągu czterech lat konsekwentnej polityki reform, będącej wynikiem ponadpartyjnego porozumienia z aktywnym udziałem strony społecznej.

Los ekonomiczny Polaków jest ściśle powiązany z nastrojami panującymi u naszych głównych partnerów handlowych

Szwedzi prawidłowo zidentyfikowali źródła kryzysu i rozumiejąc prawdziwy sens „interesu narodowego", doprowadzili stan finansów publicznych do zrównoważenia, bez znacznego uszczerbku w społecznym dobrobycie. Odpowiedzialna polityka fiskalna ostatnich 15 lat ograniczyła szwedzki dług publiczny z 73 do 38 proc. PKB (w tym samym okresie dług publiczny w Grecji wzrósł o 75 proc., a w Polsce o 13 proc. PKB).

Przeciwnicy zrównoważonego budżetu często wskazują, że ograniczenia fiskalne prowadzą do wolniejszego wzrostu gospodarczego. Nic bardziej mylnego, przykład Szwecji pokazuje, że wzrost gospodarczy, mierzony PKB per capita, pomimo ograniczeń fiskalnych (a może właśnie dzięki nim?) może rosnąć szybciej i mieć bardziej stabilny charakter w długim okresie  niż w krajach o nieodpowiedzialnej polityce permanentnych deficytów. Oczywiście samo zrównoważenie finansów publicznych nie jest lekiem na całe zło, jednak stanowi fundament do prowadzenia racjonalnej polityki budowania trwałego dobrobytu, na którym można oprzeć politykę społeczną, zorientowaną na zaspokajanie publicznych potrzeb na wysokim poziomie.

Bardzo istotnym instytucjonalnym elementem szwedzkiej polityki wydatków publicznych jest Rada Polityki Fiskalnej (utworzona w 2007 roku), która wprowadzając reguły i zasady tych wydatków, znacząco ograniczyła możliwość ich „partyjnego" kreowania i używania do stymulacji aktywności gospodarczej.

W krytycznym roku 2009, globalnej recesji i eksplozji długu publicznego na świecie, deficyt szwedzkich finansów publicznych wyniósł 0,7 proc. PKB (w całej UE wyniósł 6,9 proc., w Polsce 7,4 proc., a Grecji 15,9 proc. PKB), by w latach 2010–2012 ponownie wypracować nadwyżki i obniżać dług publiczny. Instytucjonalne prowadzenie polityki fiskalnej w Szwecji znacząco ograniczyło poddawanie polityki wydatków publicznych naciskom partyjnym i innych grup lobbingowych, a ograniczanie długu publicznego uniezależnia politykę państwa od nastrojów i sentymentów rynku finansowego.

Czy istnieje życie poza paktem?

Pakt fiskalny jest fundamentem nowego europejskiego systemu zarządzania gospodarczego. Przeciwnicy paktu chętnie wskazują na USA, jako przykład kraju, w którym wysoki deficyt budżetowy nie przeszkadza w osiąganiu dobrych wyników gospodarczych. Trzeba jednak pamiętać, że Stany Zjednoczone, ze względu na wyjątkowy charakter swej gospodarki (największy rynek zbytu, światowy charakter dolara jako pieniądza rozliczeniowego i rezerwowego, czy też dominujący udział w rynkach finansowych), jako jedyne na świecie mogą sobie pozwolić na nieodpowiedzialną politykę fiskalną (jeszcze).

Japonia, prowadząca taką politykę od lat, zapłaciła już swoją cenę w postaci utraty 10 proc. PKB per capita w stosunku do USA i UE. Historia gospodarcza ostatnich 20 lat nie zna przypadku stabilnego i trwałego wzrostu gospodarczego, w małym kraju o otwartej gospodarce, takiej jak nasza, która osiągnęłaby sukces w warunkach permanentnego deficytu finansów publicznych. Jednocześnie przykład krajów skandynawskich, Niemiec, Austrii, Holandii, ale i Korei Płd., pokazuje, że w warunkach światowych zawirowań w poziomie aktywności gospodarczej, odpowiedzialna polityka fiskalna chroni interes obywateli przed utratą znaczącej części ich dobrobytu, zarówno osobistego, jak i społecznego.

Pakt fiskalny nie jest dyktatem ze strony Niemiec czy Francji, Polska nie musi do niego przystąpić. Jednak zdajmy sobie sprawę z ceny, jaką zapłacą polscy obywatele w przyszłości za brak dyscypliny finansów publicznych. Pakt nie odbiera „narodowej suwerenności", ogranicza jedynie wpływ nieodpowiedzialnych polityków i innych grup nacisku, na kształt wydatków publicznych.

Przystąpienie Polski do paktu daje szansę na zmianę naszej niedobrej polityki fiskalnej i lepsze realizowanie ekonomicznego interesu narodowego, rozumianego jako budowanie osobistej pomyślności obywateli. Pozostawanie poza paktem będzie narażać polskie finanse na ryzyko partyjnego nadużycia (tak w żaden sposób nie zwiększy zaufania do całej polskiej gospodarki).

Pakt fiskalny nie może być przedmiotem partyjnej gry. Osobista pomyślność Polaków i nasz narodowy interes w dużym stopniu zależą dziś od stanu finansów publicznych i ich uniezależnieniu od dyskrecjonalnych decyzji politycznych.

Przed nami sejmowa debata o pakcie fiskalnym – zaplanowano ją na dzisiejszy dzień. Na naszych polityków możemy liczyć, znowu urządzą nam zapewne pokaz populizmu i niekompetencji. Nie spodziewajmy się merytorycznej dyskusji.

Debata rozgrywać się będzie w sferze emocji, a pakt będzie tylko tłem tego sporu. Politycy nie zdają sobie sprawy z jego nadzwyczajnego znaczenia dla ekonomicznego interesu narodowego. Porozumienie wydaje się dziś niemożliwe, a ceną, jaką zapłacą Polacy w przyszłości, może być istotna utrata ich dobrobytu i narastanie napięć społecznych.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację