Strategie dla Polski musi być realna

Nie tylko Grzegorz Kołodko wolałby, aby wzrost PKB w najbliższych latach wynosił nie 1,5 proc., ale 4 proc. – pisze przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, partner PwC.

Publikacja: 05.03.2013 02:04

Strategie dla Polski musi być realna

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Trudno znaleźć ekonomistę czy polityka gospodarczego, który byłby przeciwny trwałemu zwiększeniu wzrostu gospodarczego. Tyle że nie da się tego zadekretować, a możliwości bezpośredniego oddziaływania rządu są dość ograniczone.

To nie są lata 90., kiedy bardzo wiele zależało od bezpośredniej polityki rządu – dziś gospodarka jest znacznie bardziej rynkowa, a siła oddziaływania państwa dokonuje się głównie poprzez działania regulacyjne, które muszą uwzględniać zewnętrzne uwarunkowania.

Dziś podwyższenie podatków, co sugeruje prof. Kołodko, rodzi naturalną presję arbitrażową, którą jest niewspółmiernie łatwiej realizować niż jeszcze 20 lat temu.  Nie wspominając już o podstawowej kwestii, jaką byłoby  pogorszenie konkurencyjności naszego kraju.

Podobnie interwencjonistyczny charakter ma propozycja natychmiastowego obniżenia stóp procentowych o 100 pkt bazowych, przydałoby się uzasadnienie, jak ten tańszy pieniądz przełoży się na chęć do inwestowania w sytuacji, kiedy akurat koszt pieniądza nie jest główną przyczyną wstrzymywania inwestycji. No i dlaczego akurat o 100 pkt, a nie np. o 150 pkt. Niestety, zaproponowana przez prof. Kołodko na łamach „Rz" strategia stwarza wrażenie przypadkowego zbioru pomysłów, które niekoniecznie przystają do obecnej rzeczywistości gospodarczej.

Wśród proponowanych propozycji pojawia się parę sensownych rozwiązań, sporo życzeń i kilka groźnych pomysłów rodem z poprzedniej epoki. Zacznę od tych sensownych. Przede wszystkim wzmocnienie UOKiK, bo nie ma nic ważniejszego w gospodarce rynkowej niż konkurencja. Apel o inwestycje w kapitał ludzki i odbiurokratyzowanie gospodarki to ważne postulaty, mało kto chyba jest przeciw, ale jakoś żadnemu z dotychczasowych rządów nie za bardzo się udało zrealizować.

Łatwo jest tego typu kierunki zadeklarować, przydałoby się jednak dokładniej sprecyzować, jak to zrobić. Również dobrze byłoby, gdyby udało się zachęcić OFE do inwestowania w infrastrukturę, tyle że fundusze emerytalne muszą mieć możliwość inwestowania w płynne aktywa, potrzebne są więc instrumenty oparte na projektach infrastrukturalnych gwarantujących płynność i przejrzystość transakcji.

W gospodarce rynkowej rząd nie tworzy wzrostu gospodarczego, a jedynie warunki do jego powstawania

Kolejny postulat to wejście do strefy euro po właściwym kursie, z czym trudno się nie zgodzić, ale ważniejsze od tego jest odpowiednie konkurencyjne przygotowanie gospodarki na takie wyzwanie. Niestety, pozostała część propozycji takiemu przygotowaniu naszego kraju nie służy.

Miło dla ucha brzmi np. hasło bardziej sprawiedliwego podziału PKB, tak aby dochody ludności uboższej rosły szybciej niż zamożnej. Niestety, doświadczenia światowe pokazują, że w szybko rosnących krajach prędzej rozwijają się obszary bogatsze niż biedniejsze. Najlepszym rozwiązaniem, aby te różnice likwidować, są inwestycje w edukację w biedniejszych regionach; najgorszym – janosikowe, które zniechęca do pracy. Nie wiem, którą z tych propozycji autor miał na myśli.

Wśród innych groźnych dla gospodarki są propozycje efektywnego podwyższenia opodatkowania gospodarki poprzez „rozciągnięcie skali podatkowej i likwidacji ulg", nie wspominając już o propozycji, aby zachęcić Polaków do wydawania i „zakończenia polityki obniżania wydatków budżetowych". A deficyt przecież sam zmaleje, bo w wyniku interwencji państwa pojawi się wzrost i dzięki temu wszystkie problemy się rozwiążą. Jakie to proste...

Głęboka wiara w interwencjonizm publiczny widoczna jest również w propozycji „gorliwego realizowania rządowych programów poręczeń publicznych itp. i zaangażowania w ten proces państwowych firm, w tym PKO BP i PZU". Na szczęście dla gospodarki Polakom nie trzeba dziś pokazywać, do czego prowadzi nadmierne i gorliwe zaangażowanie polityków w proces decyzyjny firm państwowych – niestety, jak na dłoni widać to na przykładzie LOT. Podobnie jestem pod wrażeniem w wiarę sprawczą roli dyplomacji w ramach „kompleksowej i agresywnej pomocy ze strony państwa w promocję handlu".

Polska dyplomacja gospodarcza jest rzeczywiście znacznie słabsza niż  niemiecka czy francuska, ale nie w tym, aby załatwiać kontakty tylko w obszarze miękkiej dyplomacji gospodarczej, aby nasi przedsiębiorcy byli traktowani nie gorzej niż z innych krajów unijnych. Dzisiaj znacznie większe znaczenie dla gospodarki globalnej i naszej będzie miała liberalizacja handlu między UE a USA i nasz w tym udział niż „agresywna pomoc ministerstwa w promocji handlu".

No i na deser coś, co nie powinno paść z ust byłego ministra finansów: wykorzystanie rezerw walutowych NBP na zmniejszenie co najmniej połowy zagranicznej części długu. Bez komentarza. Tak samo jak nierealne życzenie, aby wymusić, by centrale decyzyjne banków były ulokowane w Polsce.

Poważna strategia powinna być spójna i przemyślana, nie może składać się głównie z listy życzeń. Musi zaczynać się od suchej i obiektywnej diagnozy gospodarczej, definicji celu i dobranie właściwych instrumentów. W gospodarce rynkowej rząd nie tworzy wzrostu gospodarczego, a jedynie warunki do jego powstawania.

Kluczowe dla Polski jest zwiększenie konkurencyjności naszej gospodarki poprzez jej dalszą prywatyzację, zmniejszenie biurokracji, zmniejszenie zakresu interwencji państwa, skupienie transferów publicznych wyłącznie na potrzebujących, zaktywizowanie ludności wiejskiej poprzez docelową likwidację KRUS, sprzyjanie większej urbanizacji kraju i poprawie jakości edukacji. Nie wystarczy zadekretować 3:5:7.

Trudno znaleźć ekonomistę czy polityka gospodarczego, który byłby przeciwny trwałemu zwiększeniu wzrostu gospodarczego. Tyle że nie da się tego zadekretować, a możliwości bezpośredniego oddziaływania rządu są dość ograniczone.

To nie są lata 90., kiedy bardzo wiele zależało od bezpośredniej polityki rządu – dziś gospodarka jest znacznie bardziej rynkowa, a siła oddziaływania państwa dokonuje się głównie poprzez działania regulacyjne, które muszą uwzględniać zewnętrzne uwarunkowania.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację