Prognozom makroekonomicznym zawsze towarzyszy niepewność. Tym razem jest ona większa niż zazwyczaj. Nie wystarczy i tak przecież niełatwe trafne wyodrębnienie elementu cyklicznego. Cykl koniunkturalny jest bowiem od dobrych pięciu lat mocno odkształcany przez zewnętrzne oddziaływanie na gospodarkę globalnego kryzysu. Stąd w warunkach szczególnej niepewności najważniejsze jest nawet nie tyle samo trafienie w punkt, co raczej umiejętność odnalezienia górnego lub dolnego punktu zwrotnego w trendzie. To się liczy teraz najbardziej.
Pytanie o punkt zwrotny
O ile wszyscy się zgadzają, że nasza gospodarka spowalnia, o tyle poważne różnice zdań dotyczą właśnie tego, czy osiągnęliśmy lub niebawem osiągniemy punkt zwrotny w cyklu uwzględniającym silne i trafnie dobrane ograniczenia zewnętrzne parametrów w modelach używanych przez niektórych z nas.
Wyniki moich prognoz na lata 2013–2014 lokują się poza rynkowym konsensusem. Wskazują bowiem wyraźnie na średniookresowy charakter spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego w Polsce. Waga elementu cyklicznego jest dość zasadniczo uszczuplona właśnie przez element jakościowej oceny siły wstępnej informacji o prognozowanych zmiennych. Jedynie w ten sposób – mówiąc w pewnym uproszczeniu – da się skorygować cykl o wpływ kryzysu na gospodarkę w średnim okresie.
W mojej ocenie stagnacja w polskiej gospodarce potrwa jeszcze kilka kwartałów. Nie podzielam optymistycznych prognoz wskazujących na jednostajne przyspieszanie tempa wzrostu począwszy od drugiego półrocza. Innymi słowy: poza zwykłym oddziaływaniem efektu bazy statystycznej na dynamikę rocznego PKB nie dostrzegam w prognozach na rok 2014 żadnych szczególnych oznak wygrzebywania się gospodarki z dołka.
Otrzymane wyniki interpretuję raczej jako zaklinowanie się tempa wzrostu w przedziale 1–2 proc., czyli wciąż poniżej potencjału. Trajektoria wzrostu mieć będzie kształt rozłożystej litery U. Z pewnością nie będzie to strzeliste V. Taka stagnacja oznacza niestety kontynuację problemów na rynku pracy oraz kłopoty w finansach publicznych, generowane głównie przez niskie wpływy z podatków pośrednich.