Świat stanął na głowie i ci którzy dotąd ropę kupowali, będą ją sprzedawać. Exxon Mobil i Shell wzywały władze amerykańskie do zniesienia starego (z 1973 r.) embarga na eksport ropy. USA - największy przez lata importer - staje do walki o prywat na rynku paliwowym.
Koncerny dowodzą, że w Stanach nie ma już deficytu surowca, a jest jego nadmiar, dzięki rosnącemu wydobyciu ropy z pokładów łupków bitumicznych. Za dwa lata Kanada i USA będą więc pompować więcej ropy aniżeli wszystkie kraje OPEC - z wyłączeniem Arabii Saudyjskiej, która jeszcze może spać spokojnie.
Jestem ciekawa czy Arabowie czytają takie prognozy, a jeżeli tak, to czy mają przygotowany plan B. Jeżeli bowiem świat zacznie kupować tańszą amerykańską ropę z łupków, to co z finansami krajów takich jak Dubaj, Katar czy pozostałe emiraty, których całe gospodarki i budżety bazują na jednym podstawowym źródle - eksporcie ropy.
A co z Irakiem i Iranem - dla których ropa tradycyjna jest jedynym źródłem dopływu dewiz? Co z egzotycznym sułtanatem Brunei, w którym absolutny monarcha z rodzinką każdy przedmiot codziennego użytku zdobi złotem i diamentami, kupowanymi za petrodolary?
Zgoda Waszyngtonu na eksport może więc sporo namieszać w dotychczasowym stabilnym latami układzie na rynku ropy. Tym bardziej, że technologia wydobycia ropy z łupków jest dostępna i może być użyta w każdym miejscu, gdzie w pokładach łupkowych można ropę uzyskać.