Według Brukseli skłonność Europejczyków do poszukiwania pracy w innych krajach Wspólnoty wciąż jest za niska. Komisja Europejska szacuje, że poza ojczyzną pracuje obecnie zaledwie 0,29 proc. obywateli Unii – i porównuje ten wskaźnik z danymi dotyczącymi migracji zawodowej pomiędzy poszczególnymi stanami USA (2,4 proc.) i Australii (1,8 proc.).
Komisja chce zwiększyć mobilność, usprawniając działania europejskiej sieci służb zatrudnienia Eures. Obecnie najważniejszym, widocznym efektem jej istnienia jest portal publikujący oferty pracy, które „mogą" zainteresować pracowników z innych krajów.
Nowe rozporządzenie Komisji zmieni ten stan rzeczy – na portalu mają być dostępne wszystkie oferty pracy zgłoszone w całej Europie (niezależnie od formy zatrudnienia i czasu jego trwania), a także podania o pracę i życiorysy kandydatów. Państwa członkowskie będą też musiały zapewnić osobom poszukującym pracy (ale też pracodawcom) dostęp do „usług wsparcia" (np. szkoleń), i to bez względu na to, czy zainteresowany zamierza podjąć pracę w kraju czy za granicą.
Nowe rozporządzenie Komisji przewiduje również stworzenie europejskiej klasyfikacji umiejętności, kompetencji, kwalifikacji i zawodów (ESCO). Ma to ułatwić skuteczne łączenie („dopasowywanie") ofert zatrudnienia i osób poszukujących pracy. Komisja chce, by system ten był zgodny z podobnymi klasyfikacjami, tworzonymi w poszczególnych państwach członkowskich.
Pomysły stworzenia ESCO oraz rozszerzenia skali działania portalu Eures wzbudziły przychylne reakcje ekspertów. Specjaliści z niemieckiego Centrum für Europäische Politik dość sceptycznie oceniają jednak szanse na to, by zmiany znacząco zwiększyły mobilność. – Porównywanie sytuacji w Unii z mobilnością pomiędzy poszczególnymi stanami USA czy Australii jest nieporozumieniem. W UE nie mamy wspólnego języka ani wspólnego systemu ubezpieczeń społecznych – a to właśnie dlatego Europejczycy boją się wyjazdów za pracą – przekonują eksperci CEP.