Hossa na rynku akcji omijała Warszawę, WIG spadł o 1 proc., Krym przestraszył inwestorów zagranicznych, okaleczone OFE przestały kupować papiery wartościowe, a Skarb Państwa nie miał co sprzedawać. Zaledwie dziewięć nowych spółek weszło na giełdę. Multimedia, Peixin, GGE czy JJ Auto z powodu nikłego zainteresowania inwestorów musiały odwoływać oferty albo ograniczać je do symbolicznych rozmiarów.
Był jednak segment rynku, gdzie występowały nieco inne problemy: chroniczne nadsubskrypcje, wcześniejsze zamykanie zapisów, ogromne redukcje.
Gwałtownie obudził się rynek obligacji korporacyjnych. Po raz pierwszy w historii pojawiła się tak szeroka oferta obligacji dla inwestorów indywidualnych. PKN Orlen sprzedał sześć serii obligacji o łącznej wartości 1 mld złotych, a pule dostępnych papierów wyczerpywały się już w pierwszych dniach zapisów. Równie wielkim zainteresowaniem cieszyły się publiczne oferty spółek: Getin Noble Bank, Best, Echo Investment. Dzięki tak wielu emisjom obligacje korporacyjne stają się dla inwestorów indywidualnych realną opcją inwestycyjną, alternatywą dla zbyt zmiennych akcji i zbyt nisko oprocentowanych lokat bankowych.
Papiery dłużne spółek stają się pożądane przez fundusze emerytalne, których charakter wymusza inwestycje w długoterminowe instrumenty o stałym dochodzie i ograniczonym ryzyku. Do tej pory faworytem OFE były obligacje skarbowe stanowiące nawet połowę ich aktywów. Nowe limity inwestycyjne zakazują im jednak inwestowania w papiery skarbowe. Naturalne jest, że OFE sięgną po alternatywny, najbardziej zbliżony instrument – obligacje dużych i wiarygodnych spółek.
Dostrzegają to emitenci i w reakcji na zamykający się rynek equity sięgają po finansowanie dłużne. Action SA bezskutecznie próbował uplasować emisję akcji, ale bez problemu sprzedał obligacje za 100 mln zł. Na rynku akcji rzadko widywano w tym roku oferty o tak dużej wartości. To pokazuje, że obligacje stają się równorzędnym z equity źródłem poważnego kapitału.