Zdradliwa świetlówka

Rtęć to bardzo niebezpieczny metal ciężki. Atakuje układ nerwowy, powoduje uszkodzenie nerek, nadciśnienie, deformację kości. Może być przyczyną nowotworu.

Publikacja: 10.09.2014 12:16

Red

Tytuł i wstęp potrzebne są do uświadomienia wszystkim zagrożenia wynikającego z faktu wykorzystywania w codziennym życiu niskoprężnych lamp wyładowczych, czyli świetlówek. Ze świetlówek korzystamy wszędzie. Oświetlamy mieszkania, biura, zakłady pracy. Oświetlamy przedszkola i szkoły, przychodnie zdrowia i szpitale. Z tego faktu jeszcze nic złego nie wynika.

Niebezpieczeństwo zaczyna się wówczas, gdy świetlówki przestają świecić i stają się odpadami. A co dzieje się dalej? Odpowiedzi na to pytanie – od wielu lat – dostarcza działalność koncesjonowanego Zakładu Gospodarki Odpadami Maya Victory Sp. z o.o. Jest to firma realizująca postanowienia ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym w praktyce.

Ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, która w 2005 roku do grupy zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego zaliczyła zużyte świetlówki, zobowiązała Wprowadzających, czyli producentów i importerów, a pośrednio też Organizacje Odzysku Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego, do zorganizowania i sfinansowania systemu ich zbierania i unieszkodliwiania.

Sucha i mokra

W technologii „suchej" na żadnym z jej etapów nie zachodzi konieczność korzystania z wody, nie powstają również ścieki, zatem nie występuje zagrożenie dla wód podziemnych i powierzchniowych. Technologia ta polega na rozdrabnianiu zużytych świetlówek, aby otrzymać: stłuczkę szklaną, drobne elementy tworzywa i metalu oraz pył fluorescencyjny (luminofor).

To właśnie on wędruje do destylatora, czyli urządzenia, gdzie w temperaturze 850 ºC przechodzi proces dopalania, skraplania, a na końcu wydzielania rtęci metalicznej. We wszystkich fazach procesu technologicznego uczestniczy powietrze, które przechodzi przez specjalne filtry węglowe usuwające z niego wszelkie pozostałe zanieczyszczenia.

Technologia „mokra" wykorzystuje wodę, a polega na doprowadzeniu rtęci – za pomocą reakcji chemicznej, do postaci nierozpuszczalnej, poprzez związanie rtęci ze świetlówek w siarczek rtęci. Odbywa się to poprzez dodanie do odpadów podchlorynu sodu lub nadmanganianu potasu.

Mamy prawo przewidywać, że przyszłość będzie należała jednak wyłącznie do technologii suchej. Aby jednak doszło do prawidłowego unieszkodliwienia, odpady zużytych świetlówek muszą zostać zebrane. Dla zwykłych konsumentów może wydawać się to banalnie proste. Ale dla firm związanych z tym procesem nie jest to już takie oczywiste, bo dla legalnie działających firm zebranie i przetworzenie zużytych świetlówek w sposób prawidłowy wiąże się z kosztami zbiórki i przetworzenia.

Zbieranie i przetwarzanie świetlówek dla koncesjonowanych zakładów jest nieopłacalne. Złożyło się na to co najmniej kilka przyczyn i aby znaleźć rozwiązanie powstałego problemu, wymienimy najważniejsze:

Aby świetlówki przetworzyć, trzeba je najpierw zebrać od użytkowników. Zbieranie to ponoszenie kosztów transportu, które w ostatnich dwu latach zdecydowanie wzrosły.

W wyniku przetwarzania świetlówek uzyskujemy odpady bez żadnej wartości rynkowej, jak np. szkło, które stanowi 90 proc. masy świetlówki. Szkłem ze świetlówek nikt nie jest zainteresowany, co znaczy, że trzeba zapłacić za jego recykling.

Powstaje luminofor (zawiera szkodliwą  rtęć), który we wspomnianym wyżej destylatorze, przechodzi w postać halofosforanu – odpadu bezpiecznego, tzn. pyłu pozbawionego tej trucizny. Za recykling halofosforanu trzeba również zapłacić wyspecjalizowanym firmom.

Teoretycznie, koszty zebrania i przetworzenia świetlówek zostały zawarte w obligatoryjnej opłacie zwanej Kosztem Gospodarowania Odpadami (KGO), ponoszonej przez Wprowadzających. Opłata KGO liczona jest jednak zawsze w odniesieniu do masy wprowadzonej w roku minionym, a jak wiemy z doświadczenia, żywotność współczesnej świetlówki wynosi więcej niż dwa lata.

Prowadzi to do sytuacji, w której zużyte świetlówki pojawiają się na rynku odpadów dopiero po kilku latach. W międzyczasie Wprowadzający wprowadzili na rynek oświetlenie LED – zastępujące świetlówki, i odprowadzili od niego KGO, według klasyfikacji, zaliczającej lampy LED do kategorii oprawy, przewidującej znacznie niższe opłaty KGO, niż KGO za świetlówki. To właśnie zła klasyfikacja źródeł światła LED jest przyczyną ubytku ilości pieniędzy w funduszu KGO, a w konsekwencji „osierocenie" znacznej ilości świetlówek obecnych na rynku, wymagających w przyszłości unieszkodliwienia.

Zapaść finansowa

W naturalny sposób następuje zapaść finansowa funduszu KGO, który nie dysponuje wystarczającymi środkami, by sfinansować zbiórkę i unieszkodliwienie świetlówek. Dla lepszego uchwycenia sytuacji, w jakiej jesteśmy obecnie, wskażmy na przyczyny, które do tego doprowadziły. Są nimi:

- ?postęp technologiczny, który umożliwił produkcję świetlówek o zwiększonej żywotności,

- ?postęp technologiczny w produkcji źródeł światła LED,

- ?nieprawidłowe sklasyfikowanie LED-owych zamienników lamp do kategorii „Oprawy" (rodzaj 5.1. i 5.6). Powinny zostać zaklasyfikowane do kategorii „Lampy" (rodzaj od 5.2. do 5.5.).

O ile postęp technologiczny jest obiektywną przyczyną rozwoju, o tyle zła klasyfikacja LED-owych zamienników lamp, jaka nastąpiła, jest nieuzasadniona, bo pozwoliła Wprowadzającym na ucieczkę od kosztów zbierania i unieszkodliwiania świetlówek, rozkładając finansowo cały istniejący dotychczas system gospodarowania zużytymi świetlówkami.

Dodatkowym czynnikiem pogłębiającym destrukcję funduszu KGO jest zbyt niski obligatoryjny poziom zbiórki świetlówek, który wynosi 43 proc. masy wprowadzonej w roku poprzednim.

Kiedy mało kasy...

Pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jeden fragment rzeczywistości, który mocno irytuje środowisko branżowe.

Chodzi o to, że jest kilka zakładów przetwarzania świetlówek. Tylko one mają prawo przetwarzać tę grupę odpadów. Wszystkie działają w oparciu o legalnie wydane decyzje środowiskowe. Te z kolei wydane są oczywiście na podstawie legalnie funkcjonujących w tych zakładach instalacji. Wszystko wydaje się bardzo proste i piękne, a jednak od czasu do czasu  informowani jesteśmy przez media o tzw. znaleziskach, w tym przypadku o nielegalnych składowiskach świetlówek, lub tego, co po nich zostało.

Co więc się dzieje? A może powiększająca się lawinowo masa zużytych świetlówek, przy mizerii dopłat z niewydolnego finansowo funduszu KGO na ich unieszkodliwienie, tworzy silną pokusę dla zbierających lub przetwarzających do obchodzenia prawa?

O efektach tych pseudodziałań dowiadujemy się zawsze z mediów, przy okazji odkrycia nowych „znalezisk". Ten obraz grozy, kiedy rtęć przenika przez glebę, zatruwając ją i unicestwiając zasoby wody pitnej, powinniśmy mieć stale przed oczami. To zjawisko brutalnego gwałcenia środowiska może się nasilać, bo kiedy wskutek zbyt niskich dopłat KGO, unieszkodliwianie zużytych świetlówek, podobnie jak i innych odpadów niebezpiecznych przestaje być opłacalne, do gry wchodzą zawsze firmy z tzw. szarego kręgu wirtualnego przetwarzania.

Dzięki zapisom ustawy z 14 grudnia 2012 r. o odpadach, możemy zatrzymać ten proceder już na poziomie wydawania decyzji czyli pozwoleń na odzysk i recykling zużytych świetlówek.  Możemy i musimy zatrzymać rtęć.

Program naprawczy

Sytuacja wymaga natychmiastowego podniesienia obowiązkowego poziomu zbierania i unieszkodliwiania świetlówek z obecnych 43 proc. do poziomu 60–65 proc. masy wprowadzonej w ubiegłym roku. Niby dlaczego mamy nie stosować wymogu obowiązującego dla UE, jeśli Polska jest państwem UE, a rynek Polski już do tego dojrzał? Zmiany technologiczne w produkcji źródeł światła wymuszają konieczną ze względów ekonomicznych zmianę prawa, zagrażając trwałym demontażem istniejących obecnie elementów systemu obrotu odpadami. Brak reakcji ustawodawcy na zagrożenia wynikające z wybitnie toksycznego oddziaływania rtęci to katastrofa dla firm zbierających i zakładów przetwarzania, a jednocześnie odpowiedzialność za niekontrolowaną rtęć w środowisku.

Uważam za zasadną opinię środowiska branżowego, że LED-owe zamienniki lamp powinny zostać sklasyfikowane do kategorii „Lampy" (rodzaj od 5.2 do 5.5), a LED-owe oprawy do kategorii „Oprawy" (rodzaj 5.1 i 5.6). Jeśli tak się nie stanie, system zbierania i przetwarzania świetlówek nie wytrzyma finansowo i się rozpadnie, uwalniając społeczeństwu polskiemu i środowisku czystą rtęć. Na to nie możemy pozwolić, tym bardziej że rzecz jest banalnie prosta: lampy do lamp, a oprawy do opraw. Wystarczy drobna zmiana klasyfikacyjna, konieczna natychmiast.

Należy też wykorzystać zapisy ustawy z 14 grudnia 2012 r. o odpadach. Wyjątkowo ważna dla działań naprawczych jest treść art. 232 wspomnianej ustawy. Określa on czas obowiązywania dotychczas wydanych pozwoleń na odzysk i recykling. Ten czas upływa po dwóch latach od dnia wejścia w życie ustawy, to jest w styczniu 2015 r. Po tym terminie wszystkie dotychczas wydane decyzje na zbieranie i przetwarzanie odpadów – z mocy ustawy – tracą swoją moc obowiązywania. To bardzo istotny moment, gdyż powstaje naturalna okazja, by organ wydający nową decyzję istniejącemu już podmiotowi, bardzo wnikliwie przyjrzał się nie tylko rodzajom instalacji działających w tym zakładzie, ich barwnym opisom, ale przede wszystkim ich realnym możliwościom przetwórczym.

Wszystko dlatego, że jak widać z dotychczasowych doświadczeń, „słowo honoru" – a takie daje aplikujący podmiot, nie zawsze wystarczy w sferze gospodarki odpadami – szczególnie odpadami niebezpiecznymi.

Podstawą uzyskania pozwolenia na działalność w zakresie zbierania i przetwarzania zużytych świetlówek powinny być informacje uzyskane przez inspektorów ochrony środowiska, w trakcie obowiązkowego, bezpośredniego audytu, przeprowadzonego w miejscu funkcjonowania instalacji do unieszkodliwiania świetlówek.

Audyt powinien obejmować zagadnienia z zakresu:

1. ?Stosowanej technologii, rodzaju instalacji oraz najważniejszego parametru, tzn. realnych mocy przetwórczych, uwzględniających przede wszystkim czas trwania cyklu technologicznego.

2. ?Stanu zabezpieczeń BHP dla planowanej działalności.

3. ?Dalszej drogi wytworzonych odpadów w postaci luminoforu i szkła w oparciu o dokumenty potwierdzające przekazanie odpadów do istniejących, zarejestrowanych w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska, recyklerów.

4. ?Innych, wynikających z obowiązującego prawa, przesłanek funkcjonowania zakładu przetwarzania zużytych świetlówek.

Ten artykuł jest głosem w dyskusji nad nowym kształtem ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Pozostaję z nadzieją, że problemy, które poruszyłam, a także przedstawione propozycje rozwiązań, uznane zostaną przez środowisko branżowe i Ministerstwo Środowiska za przyczynek do przyszłych zapisów legislacyjnych.

Autorka jest członkiem zarządu ?ZPBE ELEKTRO-ODZYSK

Tytuł i wstęp potrzebne są do uświadomienia wszystkim zagrożenia wynikającego z faktu wykorzystywania w codziennym życiu niskoprężnych lamp wyładowczych, czyli świetlówek. Ze świetlówek korzystamy wszędzie. Oświetlamy mieszkania, biura, zakłady pracy. Oświetlamy przedszkola i szkoły, przychodnie zdrowia i szpitale. Z tego faktu jeszcze nic złego nie wynika.

Niebezpieczeństwo zaczyna się wówczas, gdy świetlówki przestają świecić i stają się odpadami. A co dzieje się dalej? Odpowiedzi na to pytanie – od wielu lat – dostarcza działalność koncesjonowanego Zakładu Gospodarki Odpadami Maya Victory Sp. z o.o. Jest to firma realizująca postanowienia ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym w praktyce.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację