Prawdziwą zmorą dla nich mogą być nowe regulacje, które wejdą w życie dzień po tym, jak mikołaj zostawi swój worek pod choinką. 25 grudnia zaczną obowiązywać znowelizowane prawa konsumenta, a w efekcie cały e-handel może czekać zalew towarów, które klienci zaczną zwracać do sklepów i w konsekwencji dodatkowe koszty. Przepisy wydłużają bowiem okres odstąpienia od umowy do 14 dni, dając konsumentom więcej czasu na podjęcie decyzji czy zatrzymać dany produkt. W przypadku, gdy sprzedawca nie poinformuje o takiej możliwości, okres ten wydłuża się do roku. Co więcej, klient ponosi koszty odesłania towaru, pod warunkiem, że został o tym wcześniej przez sprzedawcę poinformowany. W innym przypadku to przedsiębiorca będzie zwracał pieniądze. Zmianom ulegają także reklamacje.
Zakupiony towar będzie można zwrócić w ciągu 2 lat jeżeli jest uszkodzony, niekompletny, wygląda inaczej niż w reklamie lub nie nadaje się do użytkowania zgodnego z przeznaczeniem. W przypadku uznania reklamacji sklep internetowy ma prawo żądać pokrycia kosztów uznanej reklamacji od dostawcy towaru, co jest korzystnym rozwiązaniem dla branży e-commerce. Co ważne, dostawca nie będzie mógł w żaden sposób zwolnić się z takiej odpowiedzialności. Ustawa rozszerza prawa konsumenta, nakłada na przedsiębiorców liczne obowiązki i może spowodować znaczne podwyższenie kosztów działalności. Prawie trzykrotnie wzrośnie liczba obowiązków informacyjnych względem konsumenta. Klient niemal na każdym kroku musi być informowany co aktualnie robi i jakie może to mieć skutki, a także jakie ma prawa dotyczące gwarancji, zwrotów i odstąpienia od umowy. Ustawa nakazuje jasność i zrozumiałość formułowania wszelkich treści adresowanych do kupującego na stronie. Dotyczy to przede wszystkim kwestii związanych z płatnościami. W przypadku, gdy klient nie zostanie jednoznacznie poinformowany o konieczności zapłaty, umowa sprzedaży w świetle prawa nie zostanie zawarta. Dlatego zamiast „kupuję i płacę" na przyciskach nawigacyjnych będzie widniał zwrot „zamówienie oznacza obowiązek zapłaty". Ponadto, przedsiębiorca musi wydać konsumentowi dokument umowy zawartej poza lokalem lub potwierdzenie jej zawarcia, utrwalone na papierze lub na innym trwałym nośniku. Z tego względu na większości stron www, na których prowadzona jest sprzedaż internetowa, muszą znaleźć się nowe regulaminy oraz funkcjonalności, co oznacza konieczność zmian i dodatkowe koszty.
Wyzwanie dla wszystkich handlujących w sieci olbrzymie. Ale to nie wszystko. Ich życie dodatkowo zagmatwa Pingwin. Chodzi o nowy algorytm wyszukiwania wprowadzony przez Google'a. Pingwin 3.0 - jak brzmi jego pełna nazwa - może utrudnić e-działalność. Google aktualizację algorytmu przeprowadził w październiku. Na razie wiele sklepów nie potrafi odpowiednio się pozycjonować w wyszukiwarce na nowych zasadach. Na zmianach zyskały bowiem te strony www, które stawiają na jakość, czyli inwestują w unikalne, merytoryczne treści (odpowiadające tematyce konkretnego portalu), materiały znajdujące się na stronach są zoptymalizowane pod kątem wyszukiwarek a prowadzą do nich linki z różnorodnych serwisów, w tym z serwisów społecznościowych, czy forów internetowych. Na ostateczne wnioski dotyczące konsekwencji aktualizacji dla branży e-commerce należy jeszcze poczekać, jednak już teraz sprzedawcy powinni odświeżać i na bieżąco aktualizować strony swoich sklepów i platform.
Zachodzące obecnie zmiany zarówno w regulacjach prawnych, jak i w algorytmie Google, stanowią wyzwanie dla branży e-commerce, których nie przysłoni nawet świąteczny szał zakupów.