Na nowy raport Narodowego Banku Polskiego o dylematach dotyczących przystąpienia Polski do strefy euro w pokryzysowych warunkach trzeba było czekać dosyć długo. A gdy się już ukazał, pozostał raczej niezauważony i nie stał się, przynajmniej jak dotąd, przedmiotem poważnej dyskusji. Nie został w każdym razie zauważony przez prof. Witolda Orłowskiego, który po dłuższym milczeniu w sprawie euro jakby ocknął się i wskazuje na konieczność ożywienia dyskusji. Do napisania artykułu („Rzeczpospolita" z 7 stycznia 2015 r.) zainspirowało go jednak przystąpienie Litwy, a nie raport NBP. Dokument został słabo zauważony nawet przez prezesa NBP, który w sceptycyzmie co do członkostwa Polski w strefie euro (wyrażonym np. w wypowiedzi z 22 grudnia dla PAP) idzie dużo dalej. Z raportu nie wynika przecież, że „Polska jest bezpieczniejsza poza strefą euro". Opracowanie banku centralnego zostało co prawda zauważone przez prof. Alojzego Z. Nowaka i prof. Kazimierza Rycia („Rzeczpospolita" z 27 stycznia 2015 r.), ale tylko jako punkt wyjścia dla własnych rozważań.
Powody ciszy
Nasuwa się pytanie, dlaczego raport nie wywołał większego oddźwięku? Pytanie to jest bardzo ważne, ponieważ bez szerokiej i pogłębionej dyskusji nad tym raportem nikłe są szanse, by przystąpienie do strefy euro stało się jednym z kluczowych tematów debaty przed wyborami prezydenckimi, a następnie parlamentarnymi. Z kolei bez włączenia tej kwestii do kampanii przedwyborczej nie ma szans na odbudowę społecznego poparcia dla członkostwa w strefie euro, które radykalnie zmalało ze względu na zaniechanie przez rząd i bank centralny akcji informacyjnej prezentującej bilans kosztów i korzyści w sposób bardziej wnikliwy i wielowymiarowy.
Szukając odpowiedzi na to pytanie, trudno oprzeć się wrażeniu, że intencją NBP było, aby raport nie został szerzej dostrzeżony. Za taką, wydawać by się mogło „spiskową" interpretacją przemawia kilka względów. Po pierwsze, trudno się zorientować, jaki jest formalny status dokumentu. Nic nie wskazuje na to, że raport uzyskał aprobatę organów NBP: prezesa, RPP oraz zarządu i że tym samym zawarte w nim treści można traktować jako oficjalne stanowisko banku centralnego. We wstępie nie zamieszczono też jednak zwyczajowej uwagi, że to praca o charakterze naukowym i dlatego poglądy autorów niekoniecznie odzwierciedlają oficjalne stanowisko instytucji, w której są zatrudnieni.
Po drugie, o ile mi wiadomo, publikacji raportu nie towarzyszyła szeroka akcja informacyjno-promocyjna, jaką z powodzeniem mógłby przygotować i przeprowadzić NBP. Po trzecie, i najważniejsze, niezależnie od intencji organów NBP, „Ekonomiczne wyzwania integracji Polski ze strefą euro" to w mojej ocenie nie raport w ścisłym rozumieniu, ale praca o charakterze naukowo-eksperckim, która powinna zostać opublikowana w serii „Materiały i Studia NBP". Dzięki temu jej status byłby jednoznaczny.
Duży niedosyt
Mówiąc wprost, niezależnie od znacznej merytorycznej wartości cząstkowych analiz, „Ekonomiczne wyzwania..." nie są jako całość opracowaniem, jakiego można było oczekiwać. Opinię tę opieram na następujących przesłankach: