Dietetycy z ZUS, czyli jak się najeść powietrzem

Stara zasada mówi, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Nie na darmo Zakład Ubezpieczeń Społecznych od lat deklaruje, że sam optuje za tym, by wprowadzać ją w życie.

Publikacja: 22.03.2015 20:00

Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski

Foto: materiały prasowe

Zapewne w ramach jej realizacji nasz ubezpieczeniowy Wielki Brat postanowił część pracowników polskich firm wysłać na przymusowe odchudzanie. Wybrał przy tym najbardziej radykalną ze wszystkich znanych diet i zarazem dość kontrowersyjną, czyli tak zwaną breathariańską, polegającą na odżywianiu się powietrzem i promieniami słonecznymi. Zaletą tej diety jest to, że jest całkowicie darmowa. Wadą – że nikt, przynajmniej do tej pory, nie przeżył zbyt długiego jej stosowania. W jaki sposób nasi geniusze ubezpieczeniowej dietetyki dotarli do tego rozwiązania? Przez wybitną kreatywność w odczytywaniu litery prawa. A także przez wykrycie skandalicznych przykładów niezdrowego obżarstwa, jakim były popularne w korporacjach bony obiadowe. Według obowiązujących od niemal dwóch dekad przepisów, jeśli pracodawca finansował pracownikom posiłki, to koszty te nie podlegały ozusowaniu wraz z resztą wypłaty: nie zaliczały się do podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne. Twórcy przepisu użyli tu dwóch określeń: „posiłek" i „udostępnianie posiłku". Żadne z nich nie zostało w przepisach wyjaśnione. Niby każdy wie, co one znaczą, ale urzędnicy, jak trzeba, mają swoje słowniki.

99zł za rok.
Bądź na bieżąco! Czytaj ile chcesz!

Kto zostanie nowym prezydentem? Kto zostanie nowym papieżem? Co się dzieje w USA? Nie przegap najważniejszych wydarzeń z kraju i ze świata!
Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku