Ta sama zasada dotyczy firm, państw i miast, co dopiero od niedawna przedziera się do świadomości polityków i działaczy samorządowych.
JJako kraj nie mamy tu, niestety, najlepszych doświadczeń. Sięgając do najnowszej historii – możemy pluć sobie w brodę, że nie potrafiliśmy zrobić marketingowego użytku z fenomenu, jakimi były „Solidarność" i obalanie komunizmu. W rezultacie symbolem tego obalania stał się mur berliński, a nasza kolebka „Solidarności" – Stocznia Gdańska, która mogłaby się stać ważnym punktem na turystycznej mapie Europy – symbolizuje dzisiaj głównie problemy polskiego przemysłu stoczniowego. A Stocznia Gdańska, podobnie jak Wałbrzych i sporo polskich miast, ma coś, co w ostatnich latach stało się Świętym Graalem marketingu – ciekawą, emocjonującą historię. Takie historie– rzeczywiste, albo i wymyślone przez specjalistów, są podstawą marketingu narracyjnego, który pomaga wyróżnić się wśród innych, niekiedy bardziej skutecznie niż kampanie promujące ich wyjątkowe właściwości. Marketingowcy do dziś zastanawiają się, jaką część wartości i siły marki Apple stworzyła umiejętnie budowana narracja –wykorzystująca stary motyw rycerza na białym koniu. Rycerz wyrzucony wcześniej przez złego króla wrócił, by ratować upadający kraj (w tym przypadku brand). Uratował, a na koniec poległ – w walce z chorobą, której boi się większość z nas.