Reklama

Krzysztof Adam Kowalczyk: Kredyt za drogi? Szymon Hołownia znalazł chłopca do bicia

Marszałek Hołownia myli się, że to banki ponoszą winę za drogi kredyt. Jednym z winnych jest on sam, bo jako polityk rządzącej koalicji ma wpływ na jej zbyt hojną politykę fiskalną. A ta wydłuża okres wysokiej inflacji i drogiego kredytu.

Publikacja: 02.03.2025 12:40

Szymon Hołownia

Szymon Hołownia

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

W sieci rozgorzała dyskusja po tym, jak prowadzący kampanię prezydencką marszałek Sejmu po spotkaniu z szefem UOKiK oświadczył na X, że „kredyty w Polsce są najdroższe w Europie, banki śpią na pieniądzach i nie inwestują w polską gospodarkę”. Szymon Hołownia zalecił bankom, by „obniżyły marże i zaczęły udzielać kredytów innowacyjnym projektom”. I postraszył: „Jeśli nie zaczną grać fair, to od przyszłego roku trzeba będzie wrócić do wakacji kredytowych”.

Droga do tańszych kredytów tylko przez niższą inflację

Połajanki pana marszałka bezwzględnie wymagają komentarza. Bo politykom łatwiej ustawić banki w roli chłopca do bicia niż przyznać, że droga do obniżenia ceny kredytu jest jedna: zdławienie inflacji do akceptowalnego poziomu. I bić się w piersi, bo sami tego nie ułatwiają.

Cel inflacyjny NBP to 2,5 proc., podczas gdy w styczniu inflacja wyniosła 5,3 proc. Chcąc osiągnąć cel inflacyjny RPP powinna utrzymać restrykcyjną politykę (czego niestety nie robiła, gdy rządził PiS), a rząd powinien skorygować swoją niestety nadal zbyt luźną politykę fiskalną poprzez ograniczenie wydatków budżetowych (choćby racjonalizację wydatków socjalnych typu helicopter money) lub podniesienie podatków.

Czytaj więcej

Inflacja zaskoczyła. GUS podał wstępne dane za styczeń. Nie tak miało być
Reklama
Reklama

Polityka utrudnia obniżenie inflacji i ceny kredytu

Z przyczyn czysto politycznych (kolejne kampanie wyborcze) obecna koalicja rządząca nie chce tego robić i de facto kontynuuje („nic co dane nie zostanie odebrane”) zbyt luźną politykę fiskalną PiS, która utrwaliła wysoką inflację. Skazani więc jesteśmy na wydłużony okres zbyt szybkiego wzrostu cen i drogiego kredytu.

Zamiast wziąć na klatę racjonalizację wydatków, rządzącym politykom łatwiej pisać listy do szefa NBP z prośbą o obniżenie stóp procentowych, co nieopacznie uczynił marszałek Hołownia, dając sympatyzującemu z PiS Adamowi Glapińskiemu pretekst do twierdzeń o naciskach na niezależny bank centralny. Zamiast podejmować trudne decyzje politycy wolą też znaleźć chłopca do bicia, czyli banki.

Czytaj więcej

Prezes NBP Adam Glapiński donosi do prokuratury na Szymona Hołownię

Skąd się biorą większe zyski banków

Tymczasem banki dławią się od nadmiaru depozytów, których nie są w stanie zagospodarować wobec ograniczonego popytu na kredyt. Nadmiar depozytów prowadzi do obniżki ich oprocentowania. W efekcie poszerza się różnica między odsetkami dla oszczędzających a ceną kredytu kształtowaną pośrednio przez stopy procentowe NBP.

Banki więcej zarabiają, co pozwala politykom wskazywać je jako winnych drożyzny kredytowej. Tymczasem prawdziwi winni to sami politycy i... wyborcy, którzy z wyborów na wybory oczekują coraz to nowych i wyższych transferów z budżetu i nie ogarniają, że sami za nie płacą wyższą inflacją i droższym kredytem.

Szymon Hołownia myli się, że to banki ponoszą winę za drogi kredyt. Jednym z winnych jest on sam - jako polityk rządzącej koalicji utrzymującej proinflacyjną politykę fiskalną państwa.

Reklama
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: Rolnicy zwalczają Mercosur i narażają europejskie bezpieczeństwo
Opinie Ekonomiczne
Iwona Trusewicz: Pieniądze dla Ukrainy: zwyciężył strach i lobby rosyjskie
Opinie Ekonomiczne
Zielony wodór: lekcja z niemieckiego fiaska
Opinie Ekonomiczne
Hubert Janiszewski: Jak naprawić ustawę o kryptoaktywach
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wróżenie z oparów ropy
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama