Od 11 września minęło już ponad 14 lat, więc warto przypomnieć, a także może po raz pierwszy napisać młodym ludziom urodzonym w okolicznych latach, że giełda w Nowym Jorku była zamknięta przez cztery dni, podobnie ruch lotniczy w Stanach Zjednoczonych, ubezpieczone straty wyniosły 33 mld dolarów, i że właśnie przemysł ubezpieczeniowy oraz linie lotnicze i turystyka jeszcze przez wiele lat odczuwały skutki zamachu na World Trade Center. W sumie straty w produkcie krajowym oszacowano w Stanach Zjednoczonych na 100 mld dol., jeden procent PKB.
W tym czasie Ameryka po krachu t.zw krachu dotcomów, czyli spółek internetowych nadmuchanych przez manię inwestycyjną zbliżoną do gorączki tulipanowej z XVII wieku, była już od dwóch kwartałów w łagodnej recesji. Ale wyszła z niej mimo ataku na WTC już w IV kwartale 2001 roku. Świat przeżył spowolnienie gospodarcze i też z niego wyszedł, podobnie Polska, dla której lata 2001 i 2002 były najsłabsze w dotychczasowej historii III RP. Ważne było zachowanie Alana Greenspana i FED, który do ponad 4 punktów procentowych stóp procentowych obniżonych jeszcze przed atakami w związku z recesją dołożył jeszcze prawie 2 punkty po atakach. Nadto FED podtrzymał płynność na rynkach finansowych pompując 100 miliardów dolarów dziennie przez trzy dni.
Były jeszcze inne skutki. Od bezpośrednich - upadku wielu małych biznesów w okolicach WTC i całym dolnym Manhattanie, tysięcy ludzi zwolnionych zwłaszcza z turystyce, hotelarstwie i gastronomii w związku ze spadkiem liczby turystów. Podobno 10 lat zabrało odbudowanie liczby podróży do USA do poziomu z 2000 roku. Notowania akcji w Nowym Jorku, a także w Europie oczywiście bardzo spadły. Trwający już od wielu miesięcy na Wall Street trend spadkowy udało się przełamać znacznie później, ale trudno go wiązać tylko z zamachami. Atak jedynie go wzmocnił. Dolar osłabił się wobec innych walut, a potem wszedł w trwający wiele lat trend osłabiania się wobec euro. Ropa zdrożała, potem staniała, a wieloletni trend wzrostowy zaczął się też nieco później niż atak na WTC. Słowem jak postudiować wykresy, to okaże się, że trendy wieloletnie kształtowały się nieco później lub wcześniej, zamach je wzmacniał lub sygnalizował, ale nie był samoistnym czynnikiem sprawczym.
Czy podobnie będzie tym razem? Żeby napisać tych kilka zdań szybko przeczytałem od rana kilkanaście publikacji MFW, raportów dla Kongresu artykułów prasowych, ale nie powiem, żebym czuł się kompetentny. Pierwsze wrażenie jest takie, że świat biznesu i giełdy szybko przetrawią zamachy i ich konsekwencje, nawet te dalsze, jak restytucja granic europejskich, a zawirowania potrwają krótko. Druga intuicja jest wszakże inna. Europa AD 2015 jest inna niż USA z 2001. Jest zetatyzowana, podzielona, z pełzającym wzrostem gospodarczym kończy straconą dekadę, zadłużona po uszy – Francja szczególnie, niezdolna do ponadgranicznej współpracy, przyduszona napływem miliona imigrantów. Niektórzy twierdzą, że nawet motyl może wytrącić Europę z równowagi, a ataki w Paryżu, to nie był przelot motyla. Nie wiem, która intuicja jest prawdziwa.