Przesuwnik w stacji Mikułowa pomoże nam częściowo ograniczyć zjawisko niekontrolowanych przepływów energii.
Ten już zamontowany przesuwnik pomoże z pewnością w odciążeniu sieci na Dolnym Śląsku, a po uruchomieniu nowego bloku w Turowie powinien działać z nim synergicznie. Musimy jednak zwracać uwagę na bezpieczną pracę całego systemu w naszym regionie Europy.
Z drugiej strony konieczna jest zmiana regulacji. Dziś negatywne skutki przepływów nieplanowych obciążają nas w bardzo dużym stopniu. W perspektywie długoterminowej rozwiązaniem tego problemu powinno być wdrożenie mechanizmu FBA (od flow-based approach – red.). W perspektywie krótkoterminowej trzeba zadbać o skuteczne procedury zapewnienia z odpowiednim, kilkudniowym wyprzedzeniem, czyli już na wstępnym etapie planistycznym, bezpieczeństwa pracy połączonych systemów elektroenergetycznych w regionie. Procedury te muszą zawierać możliwość awaryjnego importu energii elektrycznej, gdy sytuacja w jednym z systemów tego wymaga. Oczywiście, poza bezpieczeństwem, należy wdrożyć sprawiedliwe zasady rozliczeń za powodowanie przepływów nieplanowych w innych .
Przesuwnik w Mikułowej będzie wykorzystywany, by odpowiednio do bieżących warunków pracy połączonych systemów nie dopuszczać do przeciążania sieci, czyli zapewnić bezpieczeństwo jej pracy i, w miarę możliwości, „odzyskiwać" zdolności wymiany dla uczestników rynku. Problem jednak w tym, że do czasu wdrożenia FBA, sam przesuwnik nie pozwoli nam z dużym wyprzedzeniem wyznaczać tych zdolności.
Drugi przesuwnik miał zacząć działać do października 2017 r. Tymczasem słychać o opóźnieniu. Jak dużego przesunięcia się spodziewacie?
To będzie może nawet 2-letnie opóźnienie. Według moich prywatnych szacunków, niepotwierdzonych żądną oficjalną informację z Niemiec, można się wiec spodziewać jego zainstalowania około 2019 r.
Niemcy mają problem z rozbudową swojej sieci. Inwestycja wymaga poszerzenia pasa przesyłu dla tej linii. To oznacza konieczność wykupu gruntów. Sprawy powędrowały do sądu, czyli nie ma co liczyć na ich szybkie rozstrzygnięcie.
Czyli dopiero w 2019 r. problem zniknie całkowicie?
Niekoniecznie. Nasi partnerzy niemieccy z firmy 50 Hertz obecnie sprawdzają możliwości techniczne rozłączenia w ogóle linii Krajnik - Vierraden. Jednak wszystko zależy od tego, czy nie wpłynie to negatywnie na pracę ich systemu energetycznego. Wniosku z tych analiz będą w tym roku.
Nie spodziewałbym się jednak zbyt wiele, bo takie rozłączenie może zaburzyć pracą systemów w całej Europie. To misterna konstrukcja, niczym domek z kart, gdzie usunięcie jednego elementu powoduje efekt domina. Taka sytuacja miała miejsce w 2006 r., kiedy ze względu na zablokowanie granicy holenderskiej z powodu awarii jednej linii, Europa podzieliła się na trzy niezależne, zdesynchronizowane systemy.
My patrzymy na interesy wszystkich wokół. Ale Austriacy nie zaimplementowali jednak niewiążącej decyzji stowarzyszenia regulatorów ACER, który nakazywał rozdział rynków. Co możemy zrobić?
Na razie musimy czekać, ale nie z założonymi rękami. Zgodnie z rozporządzeniem unijnym mechanizm obliczania zdolności przesyłowych do celów regulacyjnych musi zostać zaimplementowany do 2018 r. Polska twardo obstaje przy tym terminie.
Czy w związku z opóźnieniem montażu drugiego przesuwnika będziecie modyfikować plany budżetowe czy zadania inwestycyjne związane z modernizacją sieci na zachodzie Polski?
Oceniamy tę sytuację i musimy przeprowadzić analizy. Nie sądzę jednak, byśmy diametralnie zmienili priorytety inwestycyjne. Tak czy inaczej musimy rozbudowywać naszą sieć, by nie tworzyć wąskich gardeł w naszym systemie – dotyczy to przede wszystkim zapewnienia niezawodności dostaw energii elektrycznej dla odbiorców, zasilania aglomeracji miejskich oraz przyłączenia i wyprowadzenia mocy z nowych źródeł wytwórczych. W zakresie połączeń transgranicznych, ostatecznie i tak dojdzie do odblokowania profilu polsko niemieckiego i polsko-czeskiego. W 2018 r. lub najpóźniej w 2019 r. alokacja zdolności przesyłowych połączeń międzysystemowych ma już podążać za fizycznym rozpływami.
Wtedy dopiero może ujawnić się potrzeba budowy kolejnych połączeń transgrancznych np. z Niemcami. Bo uregulowana będzie kwestia warunków konkurowania między wytwórcami i odbiorcami o zasoby sieciowe.
W obecnym kształcie budowa trzeciego połączenia tylko spotęgowałaby problemy.
U nas też są problemy z wykupem ziemi pod inwestycje w sieć przesyłową. Czy priorytetem nie powinno być doprowadzenie do finalizacji prac nad tzw. ustawą korytarzową?
Na pewno będziemy próbowali rozmawiać z innymi operatorami infrastruktury, czyli Gaz-Systemem, PERNem i operatorami systemów dystrybucyjnych. Chcemy wspólnie wypracować model lokalizacji inwestycji liniowych. Stosowane w ciągu ostatnich lat spec ustawy nie są odpowiedzią na problemy, na które się natykamy. Do tego należy podejść kompleksowo i w sposób systemowy. W odpowiednim czasie wspólnie będziemy chcieli zaproponować rządowi założenia ustawodawcze.
W tym momencie realnym priorytetem w domenie legislacyjnej będzie przede wszystkim przeprowadzenie znaczących reform rynkowych.
CV
Eryk Kłossowski kieruje PSE od 31 grudnia 2015 r. Od 2014 r. był prezesem Fundacji Inicjatyw Bezpieczeństwo-Rozwój-Energia. Wcześniej był związany z firmą EY oraz Instytutem Jagiellońskim.