Kilka dni temu prezydent Tunezji ogłosił, że nie ma zamiaru ugiąć się przed „dyktatem” Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w sprawie warunków udzielenia ratunkowego kredytu.
Kraj przeżywa ogromne kłopoty gospodarcze, a obecnie grozi mu finansowa katastrofa. MFW jest gotów pożyczyć potrzebne dwa miliardy dolarów, żąda jednak w zamian programu oszczędności budżetowych i reform gospodarczych. Żeby sprawę utrudnić, rządzący w Tunezji prezydent coraz bardziej zmierza w stronę autorytaryzmu, co utrudnia wszelkie rozmowy z Zachodem. Czy Tunezja zamierza popełnić finansowe samobójstwo? Nie.
Zamiast zwracać się o pomoc do MFW i Unii, ogłosiła, że poprosi o nią Chiny. Oczywiście, bez budżetowych wyrzeczeń i reform, których żąda Fundusz, nie wspominając już o żadnych prawach człowieka.
Wygląda na to, że każdy, kto wpadł w kłopoty, może dziś wybierać: Zachód czy Chiny.
Dlaczego MFW jest tak znienawidzony w wielu krajach świata? Instytucja ta powstała w roku 1945 jako jeden z kluczowych elementów powojennego ładu finansowego, zwanego systemem Bretton Woods. System ten, obejmujący kraje zachodnie, bazował na założeniu, że każdy kraj ma obowiązek dbać o swój rozwój i równowagę, stosując odpowiednią politykę gospodarczą. Od czasu do czasu może jednak dochodzić do sytuacji kryzysowych, kiedy wiarygodność finansowa kraju spada i nikt nie chce pożyczyć mu na sensownych warunkach pieniędzy.