Rz: Czy zmienił pan coś na lotnisku Chopina po zamachach w Brukseli?
Mariusz Szpikowski: Tuż po nich zwołaliśmy zespół ochrony lotniska, w którego skład wchodzą przedstawiciele służb, policji, urzędu celnego, Straży Granicznej czy linii lotniczych, i zdecydowaliśmy się podjąć konkretne środki niezbędne w sytuacji pojawienia się realnych zagrożeń. Nie wszystko da się poprawić od ręki, bo część ryzyk wymaga zmiany przepisów prawa.Z prawem lotniczym niestety w Polsce było tak, że długo nikt się nim nie zajmował, potem wprowadzano je w wielkim pośpiechu. W przypadku ochrony lotnisk państwo zdecydowało, że nie chce za nią płacić, i przerzuciło odpowiedzialność na zarządzających portami. Teraz na warszawskim lotnisku odbudowujemy niezbędne struktury. Będzie grupa pracowników, którzy zajmą się kontrolą pasażerów i ich bagażu. Lotnisko to także granica państwa, która w naszym przypadku będzie chroniona przez własne wyspecjalizowane formacje.