Robert Gwiazdowski: Czy będą nam jeszcze potrzebni żołnierze?

Pomyślałem, że pisanie znowu o 500+ może być już nudne, ale ciągła krytyka tego programu sugeruje, że się jeszcze on ludziom nie znudził. A mnie powala logika tej krytyki – a dokładnie to jej absolutny brak.

Aktualizacja: 19.07.2016 20:08 Publikacja: 19.07.2016 19:44

Robert Gwiazdowski: Czy będą nam jeszcze potrzebni żołnierze?

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Atakujący wydatki na 500+ nie atakują wydatków, na przykład, na armię – nie mówiąc już o wydatkach na górnictwo. Równocześnie PiS, będąc w opozycji, najbardziej krytykował zmiany w OFE i wydłużenie wieku emerytalnego. Potwierdza to tezę, że opozycja najbardziej krytykuje te działania rządu, które mają jakiś sens, a popiera te, które sensu nie mają. Taki to paradoks.

Gdyby to zależało ode mnie, programu 500+ bym nie wprowadził. Po prostu obniżyłbym opodatkowanie pracy. Ale ja nie zajmuję się polityką, więc wybrałbym instrument ekonomiczny do realizacji celów społecznych, a nie instrument polityczny. Obniżenie opodatkowania pracy miałoby lepszy wpływ na rynek pracy i rozwój gospodarczy, ale wyborcy nie poczuliby, że coś ode mnie dostali. Tymczasem politycy realizują – zgodnie z definicją polityki – cele polityczne. Podstawowym celem politycznym partii rządzącej jest utrzymanie się przy władzy. Program 500+ z całą pewnością to partii rządzącej ułatwi.

Natomiast podstawowym celem politycznym partii opozycyjnych jest – zgodnie z tą samą definicją – zdobycie władzy. Jak partie opozycyjne chcą zdobyć władzę, jeżeli krytykują program, którego bezpośrednim beneficjentem, i to w tak odczuwalny sposób, zostało tak wielu wyborców i to również tych, którzy na PiS nie głosowali, pozostaje dla mnie zagadką. Ale ja nie znam się na polityce.

Nie bez przyczyny łączę krytykę rujnujących podobno finanse publiczne wydatków na 500+ z wydatkami na armię. Też już o tym pisałem, że jeśli 100 Polek rodzi 130 dzieci, to statystycznie 65 z nich to dziewczynki. Jeśli one utrzymają poziom dzietności swoich mam, to urodzą 84 dzieci – z czego 42 dziewczynki. Te zaś urodzą już tylko 54 dzieci, w tym 26 dziewczynek. Więc załatwimy się sami – żadne ruskie wojsko nie będzie do tego potrzebne.

A zatem po co wydawać na armię? Kogo ona będzie miała bronić? Imigrantów? Ale w tej armii potrzebni są jeszcze chyba żołnierze! Nie tylko dziewczynek do rodzenia dzieci będzie coraz mniej, ale i chłopców do noszenia karabinów. Więc po co kupować te karabiny?

Krytyka 500+ koncentruje się i na tym, że w niektórych rodzinach wydaje się pieniądze na wódkę. No dobra, ale to chłopcy z takich rodzin prędzej zostaną żołnierzami niż z rodzin krytyków tych wydatków, którzy – jeśli się w ogóle urodzą – pojadą studiować na Harvardzie.

Autor jest profesorem Uczelni Łazarskiego i adwokatem

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację