Ponad 25 proc. pokolenia milenialsów (osoby urodzone pomiędzy 1980 a 2000 r.) pracuje na własny rachunek. Przed ukończeniem 26. roku życia są zatrudnieni w średnio sześciu miejscach, ale tylko dla 21 proc. z nich najważniejszym aspektem przy wyborze zajęcia jest oferowana pensja. Gdy decydują, co kupić, niemal równie ważne jak cena są rekomendacje znajomych. Milenialsi zasadniczo różnią się od poprzednich pokoleń – zarówno gdy chodzi o proces zakupowy i jego formę, jak i podejście do konsumpcji.
Bez potrzeby posiadania
Pokolenie to liczy w Polsce już 9 mln osób. Od poprzednich odróżniają je dwie cechy – digitalizacja oraz brak potrzeby posiadania. Pieniądze nie są dla milenialsów najważniejsze w życiu. Według naszych badań, ponad 70 proc. z nich twierdzi, że równowaga między pracą a życiem prywatnym decyduje o ich wyborach zawodowych, a oszczędzanie na starość jest daleko na liście priorytetów.
Dlaczego milenialsi są tak ważną grupą dla instytucji finansowych? Przede wszystkim ze względu na ich liczebność: już teraz stanowią 30 proc. wszystkich klientów banków. Po drugie, ze względu na ich siłę nabywczą: to grupa, która wydaje najwięcej. A przyciągnięcie milenialsów jest ważne, gdyż bank wybrany przed 30. rokiem życia często staje się instytucją, z którą zostajemy na wiele lat.
Bez wątpienia pokolenie to możemy nazwać generacją online. Spędza w internecie co najmniej dwie godziny dziennie, ponad 75 proc. z nich ma profil na portalu społecznościowym, skąd najczęściej czerpie wiedzę. 86 proc. pisze w sieci o swoich preferencjach produktowych, a dla aż 29 proc. przy wyborze marki istotna jest rekomendacja w serwisach społecznościowych.
Największym wyzwaniem, z jakim musi zmierzyć się sektor finansowy w przypadku młodych osób, jest jednak brak potrzeby posiadania i oszczędzania. Milenialsi nie chcą wiązać się z bankiem wieloletnim kredytem na mieszkanie czy samochód. Preferują wynajem lub – jak jest to bardzo częste np. w Stanach Zjednoczonych – wciąż mieszkają z rodzicami.