Została pani wiceszefową rady Europejskiej Agencji Kosmicznej (ang. European Space Agency, ESA), jaki będą pani priorytety?
Rada to główny organ decyzyjny Agencji, skupiający wszystkie kraje członkowskie ESA, z których każdy ma jeden głos. Rolą rady jest wypracowywanie kompromisowych rozwiązań i decyzji dotyczących bieżącego funkcjonowania ESA, które będą w maksymalnym stopniu odpowiadać interesom wszystkich państw członkowskich.
Agencja skupia zarówno europejskie „potęgi kosmiczne” jak Francja, Niemcy, Włochy czy Wielka Brytania, jak i kraje średniej wielkości (np. Austria czy Norwegia) i małe państwa jak Portugalia czy Estonia. Każde z nich musi w niej znaleźć coś dla siebie – i najwyraźniej tak się dzieje, czego dowodzi ciągły wzrost liczby członków i krajów współpracujących z ESA. Nowe kierownictwo musi zapewnić efektywny i skuteczny dialog między wszystkimi krajami członkowskimi oraz między nimi a ESA jako strukturą organizacyjną. Ponadto rada ESA uczestniczy w rozmowach z Komisją Europejską i innymi organizacjami współpracującymi na temat realizacji wspólnych przedsięwzięć.
Co Polsce w praktyce daje obecność w ESA?