Otylia Trzaskalska-Stroińska: Polska pracuje nad własnym satelitą

Strategia dla polskiego przemysłu kosmicznego jest ambitna, ale wykonalna - ocenia Otylia Trzaskalska-Stroińska, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju.

Aktualizacja: 30.03.2017 07:54 Publikacja: 29.03.2017 20:36

Otylia Trzaskalska-Stroińska: Polska pracuje nad własnym satelitą

Foto: materiały prasowe

 

Została pani wiceszefową rady Europejskiej Agencji Kosmicznej (ang. European Space Agency, ESA), jaki będą pani priorytety?

Rada to główny organ decyzyjny Agencji, skupiający wszystkie kraje członkowskie ESA, z których każdy ma jeden głos. Rolą rady jest wypracowywanie kompromisowych rozwiązań i decyzji dotyczących bieżącego funkcjonowania ESA, które będą w maksymalnym stopniu odpowiadać interesom wszystkich państw członkowskich.

Agencja skupia zarówno europejskie „potęgi kosmiczne” jak Francja, Niemcy, Włochy czy Wielka Brytania, jak i kraje średniej wielkości (np. Austria czy Norwegia) i małe państwa jak Portugalia czy Estonia. Każde z nich musi w niej znaleźć coś dla siebie – i najwyraźniej tak się dzieje, czego dowodzi ciągły wzrost liczby członków i krajów współpracujących z ESA.  Nowe kierownictwo musi zapewnić efektywny i skuteczny dialog między wszystkimi krajami członkowskimi oraz między nimi a ESA jako strukturą organizacyjną. Ponadto rada ESA uczestniczy  w rozmowach z Komisją Europejską i innymi organizacjami współpracującymi na temat realizacji wspólnych przedsięwzięć.

Co Polsce w praktyce daje obecność w ESA?

Polska została członkiem Agencji w listopadzie 2012 r. Fakt ten stanowił istotny impuls dla wzrostu liczby podmiotów z naszego kraju, zainteresowanych podjęciem i prowadzeniem współpracy z tą organizacją. Wymowną ilustracją jest wzrost liczby podmiotów zarejestrowanych w portalu przetargowym ESA - z niewielu z ponad 50 podmiotów w roku 2012 do 364 w 2017 r. Współpraca z ESA to zatem szansa na przyśpieszenie rozwoju innowacyjności naszej rodzimej gospodarki. Nasi przedsiębiorcy i naukowcy uzyskali możliwość udziału w ambitnych projektach badawczych i technologicznych oraz dostęp do know-how, infrastruktury i laboratoriów ESA. Dotychczas polskie podmioty uzyskały kontrakty na ok. 42 mln euro – kwota ta stale rośnie w miarę rozstrzygania kolejnych przetargów.


Jakie kroki muszą podjąć firmy, które chciałyby nawiązać współpracę z ESA?

Pierwszym jest dokonanie rejestracji w dedykowanym portalu przetargowym Europejskiej Agencji Kosmicznej zwanym EMITS. Korzystając z bazy informacji o zarejestrowanych podmiotach można tam poszukiwać potencjalnych partnerów do przygotowania i złożenia oferty do otwartych przetargów i konkursów.

Polska, podobnie jak i inne nowo wstępujące do ESA kraje, korzysta ze specjalnego programu adaptacyjnego, którego celem jest przygotowanie polskich podmiotów z sektora kosmicznego do współpracy z Agencją. Realizowany jest on pod nazwą Polish Industry Incentive Scheme i dzięki udanym negocjacjom przeprowadzonym przez polską delegację został przedłużony do końca roku 2019. W tym okresie 45 proc. polskiej składki obowiązkowej jest przeznaczane na konkursy adresowane wyłącznie do polskiego sektora kosmicznego (o charakterze otwartym tj. firmy same zgłaszają pomysły na projekty lub na przetargi tematyczne), bądź na współfinansowanie polskiego udziału w wybranych projektach i misjach Agencji.  Konkursy w ramach programu Polish Industry Incentive Scheme odbywają się co kwartał i są rozstrzygane sukcesywnie po każdej rundzie.        
Dotychczas podmioty sektora kosmicznego w Polsce  złożyły do Europejskiej Agencji Kosmicznej 236 wniosków o wsparcie na łączną kwotę ponad 53 mln euro w otwartych konkursach Polish Industry Incentive Scheme. Spośród nich, 99 projektów uzyskało wsparcie w wysokości prawie 20 mln euro, co stanowi niemal 40 proc. kwoty wartości wszystkich aplikacji.

 
Jaką składkę płaci Polska i czy będzie ona podnoszona? Podobno takie są postulaty przedstawicieli branży.

Zgodnie z deklaracją polskiej delegacji na posiedzenie rady ESA, składka płacona przez Polskę w okresie do roku 2019 wynosić będzie 34,57 milionów euro, z tego około 21,8 milionów euro na programy obowiązkowe oraz około 12,77 mln euro na programy opcjonalne rocznie. Dzięki dodatkowym środkom finansowym przeznaczonym na ten cel z budżetu Ministerstwa Rozwoju oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego nasza składka opcjonalna wzrosła o 25 proc. w porównaniu z poprzednią subskrypcją.

Warto pamiętać, że składka nie jest jedynym źródłem finansującym projekty realizowane przez polski sektor kosmiczny. Nie można pominąć środków Narodowego Centrum Nauki oraz Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Dodatkowo sektor kosmiczny może korzystać z funduszy europejskich w zakresie wsparcia prac badawczo-rozwojowych, infrastruktury B+R, usług na rzecz przedsiębiorców sektora kosmicznego, a także rozwoju kadr dla tego sektora, w szczególności w ramach tzw. Krajowej Inteligentnej Specjalizacji.


Jaki obecnie jest udział Polski w branży kosmicznej w Europie? Czy przewidziany w strategii 3-proc. cel nie jest zbyt ambitnym zadaniem?        

Obecne szacunki wskazują, że udział Polski w europejskim rynku kosmicznym wynosi około 1 proc.. Wyciągając wnioski z analizy rozwoju sektora kosmicznego w innych krajach europejskich, można stwierdzić, że nakłady sektora publicznego na badania i rozwój technik i technologii w obszarze eksploracji kosmosu były podstawą powstawania kosmicznego sektora komercyjnego.


W tym kontekście, perspektywa do roku 2030 daje nadzieję, że przekroczony zostanie poziom zarówno nakładów środków publicznych finansujących działalność w kosmosie i związaną z nią infrastrukturę naziemną, jak i nastąpi znaczący wzrost zapotrzebowania na dostęp do usług, opartych na powstających w ich wyniku technologii kosmicznych. Ten podażowo-popytowy mechanizm zwiększy zainteresowanie sektorem kosmicznym, powodując podejmowanie inwestycji w sektor kosmiczny przez podmioty prywatne. Uważam, że cel 3 proc. udziału w rynku w odniesieniu poziomu z roku 2016 oznaczający potrojenie wartości sektora w perspektywie lat 14 jest ambitny, ale wykonalny.
       

Jakie są filary rozwoju polskiej branży kosmicznej?

Podstawowym filarem jest rosnące zapotrzebowanie gospodarki na innowacyjne technologie, pozwalające na skuteczne konkurowanie na międzynarodowych rynkach, zarówno ofertą produktową, jak i ofertą usług. Osiągnięcie wysokiej pozycji konkurencyjnej oznacza możliwość przyspieszenia wzrostu gospodarczego, opartego o innowacyjne rozwiązania. Sektor kosmiczny z racji swoich specyficznych uwarunkowań stymuluje ich powstawanie, a powstające rozwiązania szeroko implementowane są do  sektora komercyjnego, czy też dla celów związanych bezpieczeństwem i obroną kraju.


Czy mamy wykształconych w tym kierunku specjalistów?

Z przeprowadzonych analiz poprzedzających powstanie Polskiej Strategii Kosmicznej wyłonił się  problem odpowiedniego przygotowania kadr i odpowiedni zapis znalazł się w dokumencie. Cel ten będzie realizowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.


W jaki sposób?

Na wielu uczelniach, szczególnie politechnicznych,  już teraz uruchomiono specjalizacje ukierunkowane na potrzeby sektora kosmicznego. Dotyczy to takich uczelni jak Politechniki: Gdańska i Łódzka oraz Uniwersytety: Warmińsko-Mazurski i Zielonogórski. Pamiętajmy, że szereg tradycyjnych kierunków kształcenia odpowiada na zapotrzebowanie podmiotów sektora kosmicznego, np. automatyka/robotyka, elektronika, informatyka, materiałoznawstwo, itp.          


Czy Polska wspiera polskie firmy technologiczne w rozwoju w sektorze kosmicznym?

Oczywiście. Polska Agencja Kosmiczna prowadzi na przykłady konkursy na  studia wykonalności – głównie dla pionu wojskowego – dotyczące dużych rozwiązań satelitarnych czy projektów naziemnych wspierających obronność i bezpieczeństwo. Realizowała też program „Usługi doradcze dla polskiego przemysłu kosmicznego”, czyli bezpłatnych konsultacji dla polskich firm w zakresie analizy ich potencjału i ich dostosowania do planów i zamierzeń technologicznych ESA.

Z kolei Agencja Rozwoju Przemysłu opracowała kompleksowy program wsparcia rozwoju technologii kosmicznych, którego podstawowymi elementami jest organizacja staży dla młodych inżynierów w firmach sektora kosmicznego, kursy doszkalające w Europejskiej Agencji Kosmicznej, a także wsparcie istniejących procesów inkubacji i akceleracji projektów.


Czy jest szansa na to, że za kilka lat Polska będzie mieć własnego satelitę komunikacyjnego?

Prace koncepcyjne nad satelitą optoelektronicznym prowadzone są już od kilku lat. Projekt będzie realizowany na podstawie studium wykonalności opracowanego na zlecenie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju przez konsorcjum, na czele którego stoi Wojskowa Akademia Techniczna.

Podstawowym celem stworzenia przez Polskę satelity obserwacyjnego ma być zwiększenie poziomu bezpieczeństwa naszego kraju dzięki możliwości prowadzenia samodzielnej obserwacji otoczenia. Satelita (lub satelity) mają przy tym posłużyć również do celów cywilnych, wspierając administrację państwową w zarządzaniu kryzysowym, planowaniu przestrzennym czy monitorowaniu stanu środowiska.  W odniesieniu do satelity telekomunikacyjnego, Polska Agencja Kosmiczna rozpoczęła wstępny etap prac koncepcyjnych. Miałby on przede wszystkim wypełniać zadania na rzecz obronności kraju.

 

 

 

 

 

 

 

 

CV

Otylia Trzaskalska-Stroińska pełni funkcję zastępcy dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju. W resorcie odpowiada m.in. za politykę kosmiczną i przygotowanie polskiej strategii kosmicznej. Od 2012 r. jest przewodniczącą polskiej delegacji w Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację