W ostatnim czasie na nowo ożyła dyskusja na temat wejścia Polski do strefy euro. Stało się tak mimo jednoznacznie negatywnych deklaracji Prawa i Sprawiedliwości, a także tego, że od jasnego poparcia wprowadzenia w Polsce wspólnej waluty uchylają się również partie opozycyjne. Wygląda więc na to, że dyskusja ekonomistów będzie miała jeszcze przez wiele lat charakter raczej akademicki.
Z drugiej strony nawet taka dyskusja jest pożyteczna. Po pierwsze, może przynieść lepsze zrozumienie problemów związanych z wprowadzeniem euro i reform potrzebnych polskiej gospodarce. Po drugie, może pomóc w ustaleniu, w jaki sposób zapewnić niezbędną społeczną zgodę. I po trzecie, mogłaby lepiej przygotować nas do sytuacji, w której nagle Polska stanęłaby przed dramatycznym wyborem między wprowadzeniem euro z jednej strony a poniesieniem ogromnych kosztów politycznych i gospodarczych związanych z pozostawaniem poza strefą euro z drugiej. Na tę rolę, być może najważniejszą, słusznie zwrócił niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" uwagę prof. Andrzej Wojtyna.
Szansa dla Polski
Nie będę powtarzać po raz kolejny listy ekonomicznych argumentów za tym, że przyjęcie euro oznaczałoby dla Polski szansę na długookresowe przyspieszenie rozwoju gospodarczego. Nie mam wątpliwości, że tak właśnie jest, choć oczywiście korzyści nie są dane bezwarunkowo, a ich pełne wykorzystanie (i uniknięcie ewentualnych zagrożeń) wymaga odpowiedniego przygotowania polskiej gospodarki i wdrożenia odpowiednich zasad zarządzania na szczeblu makro i mikro.
Pokazuje to większość analiz ekonomicznych, w tym w szczególności raport przygotowany w swoim czasie przez Narodowy Bank Polski (dostępny cały czas na stronie internetowej NBP). Nie będę również rozwijać stawianej coraz częściej tezy – z którą całkowicie się zgadzam – że problem wykracza daleko poza czystą ekonomię, mając fundamentalne znaczenie nie tylko dla roli Polski w procesach integracji europejskiej, ale też dla utrzymania w naszym kraju zasad wolnego rynku i trendów modernizacyjnych.
Zamiast tego spróbuję przyjrzeć się krótko liście strachów, które wiążą się ze wspólną walutą.