Niewątpliwie wpływy z VAT wzrastają, gdyż rośnie PKB, lecz bardzo martwi struktura tego wzrostu, w czym podzielam troskę wicepremiera Morawieckiego, wielokrotnie mówiącego o tym, że najważniejsza jest jakość wzrostu PKB, a nie jego bezwzględna wielkość. Z tą jakością bowiem mamy problemy, gdyż wzrost jest napędzany głównie przez wydatki konsumpcyjne naszych obywateli, a nie przez inwestycje. Nic dziwnego, że wpływy z podatku VAT rosną, zwłaszcza że zwroty z VAT istotnie spadają. Czy to tylko efekt likwidacji wcześniejszych wyłudzeń – śmiem wątpić, gdyż jednocześnie nasz eksport pokazuje świetne wyniki w bieżącym roku.
Będąc daleki od zarzutów manipulacji statystykami, chcę jednocześnie zaproponować, by z oceną skuteczności rządu w walce o uszczelnienie systemu podatkowego poczekać do zakończenia tego roku. Ministerstwo Finansów (MF) daje oczywiście do zrozumienia, że taka sytuacja wynika z faktu, iż w przeszłości część zwrotów VAT musiała być bezzasadna, skoro dziś te zwroty są istotnie mniejsze (aż o ponad 10 mld zł w I półroczu 2017 r.!).
W grudniu 2016 r. MF wykonało niespodziewany wówczas manewr wcześniejszego zwrotu pieniędzy podatnikom, które zgodnie z przepisami powinni oni otrzymać w styczniu lub lutym 2017 r. Znacznie pogorszyło to wynik budżetu za cały rok 2016 r. i prysł wówczas mit o gigantycznej skuteczności rządu w ściągalności podatków.
Ponieważ minister finansów dysponował gotówką w grudniu, oddał VAT już w tym miesiącu, w efekcie realizując w styczniu rekordowe wpływy z VAT w wysokości 22 mld zł (dochody z VAT to różnica między przychodami a zwrotami tego podatku). Trzeba po prostu porównywać jabłka z jabłkami, a nie wyciągać przedwczesne wnioski z cząstkowych statystyk podawanych przez urzędników MF. Nie przypominam sobie ponadto żadnego komentarza ze strony MF, dlaczego pod koniec 2016 r. zdecydowano się na ten ruch.
Kulejące inwestycje
Wróćmy jednak do struktury naszego wzrostu gospodarczego. Bez wątpienia słusznym założeniem rządowej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR) jest oparcie wzrostu gospodarczego o inwestycje, najlepiej te najbardziej innowacyjne, które dadzą Polsce szansę zaistnienia w świecie i promowania polskiej myśli technicznej. Sytuacja w tej dziedzinie jest akurat odwrotna: po istotnym spadku inwestycji firm w 2016 aż o 7,1 proc. zanotowały one w I półroczu 2017 r. ponowny spadek o 1,1 proc. liczony już od dużo niższej bazy.
W dłuższym czasie taka sytuacja może doprowadzić do zachwiania równowagi makroekonomicznej. Wzrost napędzany konsumpcją stymulowaną przez państwo jest wzrostem nieodpowiedzialnym i nie do utrzymania w dłuższym czasie! Według ekonomistów mBanku stopa inwestycji w Polsce spadła do najniższego poziomu od 1996 roku. Poziom inwestycji w stosunku do PKB spadł do poniżej 18 proc., a mieliśmy zgodnie z SOR celować w 25 proc. Nadasertywność rządu w ogłaszaniu coraz to nowych pomysłów podatkowych w połączeniu z kakafonią informacyjną powoduje dokręcanie śruby biznesowi. Jeśli przedsiębiorca nie inwestuje, to znaczy, że nie spodziewa się odpowiedniego zwrotu z kapitału przy akceptowalnym dla niego profilu ryzyka. A nie spodziewa się, bo nie widzi perspektyw, które mogłyby go do tego przekonać oraz bezpiecznej mitygacji ryzyk.