Witold M. Orłowski: Rok niskiej bazy

Musieliśmy potężnie nagrzeszyć, skoro zasłużyliśmy sobie na taki rok, jak mijający 2021.

Publikacja: 29.12.2021 21:00

Witold M. Orłowski: Rok niskiej bazy

Foto: Bloomberg

„...był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia" – tymi słowami zaczynał „Trylogię" Henryk Sienkiewicz. Pasują jak ulał do roku, który właśnie mija. Różne znaki pojawiały się wszędzie, skrzętnie zapisywane w moich felietonach. A nawet jak coś zaczynało się dobrze, kończyło się gorzej.

Zaczęło się optymistycznie: do kraju dotarła szczepionka, wzburzenie wywołała tylko grupa celebrytów, którzy załatwili sobie zastrzyki poza kolejnością. Wprawdzie trwała w najlepsze druga fala epidemii, a gospodarka była zamknięta na cztery spusty, ale pojawiła się nadzieja: skoro jest kolejka i próby jej obejścia, to z pewnością wszyscy rzucą się do upragnionych ampułek. Rząd puchł z dumy, na infolinię nie można się było dodzwonić, strona internetowa pozwalała spryciarzom zapisać się na kilka godzin przed oficjalnym terminem uruchomienia zapisów. I trwało to aż do połowy roku. A wtedy wszystko stanęło w miejscu.

Połowa Polaków ochrzciła się dumnym mianem antyszczepionkowców i nie tylko nie dała się zaszczepić, ale groźnymi warknięciami skłoniła rząd, by przypadkiem nie wprowadzał żadnych przywilejów dla zaszczepionych. No i mamy efekt: niepotrzebne tysiące zgonów, ledwie zipiącą służbę zdrowia i strach przed kolejnymi falami epidemii.

A z gospodarką jak było? Jeszcze na początku roku NBP szczycił się inflacją na poziomie zaledwie 2 proc. i grzmiał, że przy obecnym cudzie gospodarczym może nam co najwyżej grozić nadmiernie mocny złoty i spadek cen. Potem z miesiąca na miesiąc powtarzał, że wzrastające coraz szybciej ceny to tylko iluzja, a inflacja zaraz zacznie spadać. No i kończymy rok z przerażającym wzrostem cen, zwłaszcza gazu i energii. I przerażającym miotaniem się rządu, usiłującego za pomocą dziurawej tarczy walczyć z inflacją, choć – jak już kiedyś pisałem – z inflacją walczy się mieczem, a nie tarczą.

I to jeszcze nie wszystko! Kiedy latem żartobliwie zauważyłem, że rządzący rozpoczęli właśnie wojnę z trzema światowymi mocarstwami naraz (z USA, Unią Europejską i Izraelem), nie spodziewałem się, że konflikt będzie eskalować aż do poziomu zapowiadanej przez premiera „trzeciej wojny światowej". Ale sformułowana przeze mnie wówczas teza, że w odwecie Pegasus zamiast namierzać groźnych przeciwników rządu, zacznie przekazywać do Izraela poufne rozmowy premiera, prezydenta i najważniejszych polityków (i na koniec dostaniemy jeszcze do zapłaty fakturę za abonament), w jakiejś mierze chyba się sprawdza. No i jeszcze, żeby nas dobić: w piłce też rok zaczął się nieźle, od triumfu nad groźnym przeciwnikiem z San Marino i remisu z Węgrami. A skończył haniebną zdradą trenera Sousy.

W statystyce jest pojęcie „efektu bazy", czyli spektakularnej poprawy po okresie bardzo złym (częściowo z efektu niskiej bazy wynika pozornie wysoki wzrost PKB, który dziś odnotowujemy). W porównaniu z kiepskim rokiem 2021 następny powinien więc być znacznie lepszy. Ale nie liczmy na statystyczną ułudę: postarajmy się naprawdę rozprawić z pandemią, inflacją, złym klimatem inwestycyjnym, nędzą polityki krajowej i nieodpowiedzialnością zagranicznej. A wtedy rok 2022 może być naprawdę dużo lepszy od tego, który mija. Czego wszystkim nam serdecznie życzę!

Witold M. Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, Akademia Finansów i Biznesu Vistula

„...był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia" – tymi słowami zaczynał „Trylogię" Henryk Sienkiewicz. Pasują jak ulał do roku, który właśnie mija. Różne znaki pojawiały się wszędzie, skrzętnie zapisywane w moich felietonach. A nawet jak coś zaczynało się dobrze, kończyło się gorzej.

Zaczęło się optymistycznie: do kraju dotarła szczepionka, wzburzenie wywołała tylko grupa celebrytów, którzy załatwili sobie zastrzyki poza kolejnością. Wprawdzie trwała w najlepsze druga fala epidemii, a gospodarka była zamknięta na cztery spusty, ale pojawiła się nadzieja: skoro jest kolejka i próby jej obejścia, to z pewnością wszyscy rzucą się do upragnionych ampułek. Rząd puchł z dumy, na infolinię nie można się było dodzwonić, strona internetowa pozwalała spryciarzom zapisać się na kilka godzin przed oficjalnym terminem uruchomienia zapisów. I trwało to aż do połowy roku. A wtedy wszystko stanęło w miejscu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody