W nowy rok jako społeczeństwo wchodzimy z wielką niepewnością. Nie pomagają na pewno rozterki ekonomistów, od których oczekujemy wiarygodnych prognoz gospodarczych. Świadomi tego analitycy jednego z największych banków zatytułowali swój raport „Po omacku". Ale jak tu prognozować, skoro wysokie tempo wzrostu gospodarczego i jeszcze większe inflacji wskazują na przegrzanie koniunktury w Polsce i konieczność zacieśniania polityki pieniężnej, by przerwać spiralę płacowo-cenową. Prognozowanie utrudniają przy tym planowane skoki cen energii elektrycznej i gazu, ale i tzw. pakiet antyinflacyjny, który łagodząc skutki podwyżek, paradoksalnie doda inflacji trochę paliwa tu i teraz, a potem jeszcze spowoduje jej jednorazowy skok, gdy czasowe obniżki VAT się skończą.
Jak prognozować, gdy nadciągający wariant koronawirusa Omikron przy obecnych 500–700 śmierciach na covid dziennie i ledwo 54 proc. w pełni zaszczepionych Polaków sprawi prawdopodobnie, że czwarta fala pandemii połączy się z piątą. A to groziłoby nowymi obostrzeniami bijącymi rykoszetem w gospodarkę. Nadzieja w tym, że kolejne fale pandemii mają coraz mniejszy wpływ na aktywność gospodarczą, bo nauczyliśmy się żyć w jej cieniu.
Jak prognozować, skoro trudne do oszacowania ryzyko kolejnych lockdownów w gospodarkach rozwiniętych może globalnie wpływać na obniżkę notowań ropy naftowej. Na razie trzymają się one dość wysoko nie tylko z powodu wcześniejszego odbicia gospodarki, ale także nadciągającej zimy na półkuli północnej, która zastała Europę z niskim poziomem zapasów gazu, każącym uruchamiać źródła energii oparte na produktach ropopochodnych.
Jak prognozować, skoro niski poziom zapasów i wysoki cen gazu (a w efekcie także energii elektrycznej) w Europie to w dużym stopniu efekt geopolityki i gry Kremla, który chce wymusić zgodę na uruchomienie gazociągu Nord Stream 2, grożąc wojną z Ukrainą, ale tym samym żądając de facto uznania, że nasz sąsiad zza Sanu przynależy do rosyjskiej strefy wpływów.
Jak prognozować, gdy do tego dochodzi zmienność kursów głównych walut świata. USA z najwyższą od 40 lat inflacją wchodzą zapewne w okres normalizowania polityki pieniężnej, podczas gdy Europa ogarnięta strachem przed skutkami lockdownów jeszcze z tym poczeka. To sprzyja umocnieniu notowań dolara, od których zależy wszak koszt zakupu kluczowych surowców, takich jak choćby ropa. Jeśli do tego dodać rozchwianie złotego, nie da się snuć domysłów, w jakim kierunku w 2022 r. podążą ceny na polskich stacjach paliw, czasowo ścięte przed świętami dzięki obniżce akcyzy.