Zaprezentowany przez rząd Polski Ład to niewielki krok w kierunku progresji podatkowej, która jest standardem w krajach rozwiniętych. Jednak niższe podatki dla najuboższych w połączeniu z niewielkimi tylko wzrostami obciążeń dla najbogatszych będą skutkować dużymi ubytkami w budżetach samorządów, co odczujemy wszyscy. Regeneracja Polski po kryzysie wymaga sięgnięcia do najgłębszych kieszeni – również wielkich międzynarodowych korporacji.
Zazwyczaj ocena zmian w systemie podatkowo-składkowym wymaga czasu na oszacowanie skutków reform dla różnych grup obywateli. Niektórzy komentatorzy ogłosili jednak niemal natychmiast, że Polski Ład to podwyżka podatków, łupienie klasy średniej i niesprawiedliwość. Środowisko nauk ekonomicznych musi dokonać sprostowania i wskazać na wątki całkowicie pomijane w dyskusji.
Przede wszystkim, dla większości obywateli i obywatelek Polski Ład to obniżka podatków przez podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł oraz podwyższenie drugiego progu podatkowego z ok. 85 tys. zł do 120 tys. zł. Jak wskazuje ministerialna Ocena Skutków Regulacji, wpływy sektora publicznego z tytułu płatności podatkowo-składkowych obniżą się w perspektywie 10 lat o ponad 70 mld zł.
Jednocześnie trzeba przyznać, że na obniżce najbardziej skorzystają emeryci, a nie osoby pracujące – dlatego należy rozważać alternatywne rozwiązania (jak np. podniesienie kosztów uzyskania przychodu dla pracowników lub zrezygnowanie ze świadczeń takich jak 13. czy 14. emerytura) przy utrzymaniu głównego celu zmian, jakim jest zwiększenie progresji systemu podatkowo-składkowego.
Wadą polskiego systemu podatkowego jest jego degresywność, co w VIII rundzie panelu ekonomistów "Rzeczpospolitej" przyznało 60 proc. ankietowanych. Większość ekspertów i ekspertek uznaje też, że trzeba zlikwidować przywileje podatkowe. To przez przywileje podatkowe, takie jak podatek liniowy dla samozatrudnionych czy możliwość odliczania składki zdrowotnej od podatku, wraz ze wzrostem dochodu można efektywnie płacić coraz niższe podatki. Polski system został zaprojektowany w taki sposób, aby polegać głównie na zdolności płatniczej najgorzej zarabiających podatników. Jest to niezgodne z zasadami sprawiedliwego opodatkowania oraz wnioskami z badań empirycznych. Niskie podatki dla bogatych to przepis na większe nierówności, a nie wyższy wzrost gospodarczy, jak dowodzą m.in. badania Hope i Limberga (LSE) na danych obejmujących 50 lat i 18 krajów.