Wprawdzie przetasowanie w ścisłej czołówce i zepchnięcie na drugie miejsce Billa Gatesa przez Warrena Buffetta miało inne powody, to jednak fakt, że majątek o oficjalnej wartości (wycena akcji na giełdzie) ponad miliarda dolarów ma aż 87 Rosjan, dowodzi, że surowcowa hossa całkowicie zmieniła szranki światowych bogaczy. Jednocześnie Moskwa stała się miastem, w którym mieszka najwięcej najbogatszych ludzi na świecie, wyprzedzając tym samym Nowy Jork. Jako stałe miejsce zamieszkania podaje ją 74 światowych krezusów, podczas gdy Nowy Jork 71.
Ta tendencja zapewne utrzyma się i w 2008 roku, bo surowce nadal drożeją, a wartość waluty amerykańskiej spada. A Rosja jest jeśli nie największym, to co najmniej znaczącym producentem praktycznie wszystkiego, co znajduje się na tablicy Mendelejewa. Sytuacja im sprzyja – ceny ropy przekroczyły wczoraj 106 dol. za baryłkę i nie wydaje się prawdopodobne, by spadły do średniej, jaką prognozowały na ten rok banki inwestycyjne – 75 dol. za baryłkę. Sytuacja rynkowa wyśrubowała obecnie tę średnią do ponad 95 dol.
Fundusze inwestycyjne radzą sięgać po złoto i inne metale szlachetne. Tylko w ciągu ostatniego półtora roku złoto podrożało o ponad 40 proc. To efekt ucieczki z rynku akcji, który przestał być maszyną do pomnażania pieniędzy i obaw przed wzrostem inflacji. Na cenę wpływają też malejące dostawy tego kruszcu oraz niepokoje polityczne w niektórych krajach, w których się go wydobywa.
Gwałtownie drożeje również platyna, której produkcja została znacząco ograniczona w RPA między innymi z powodu kłopotów z dostawami energii do kopalń. Dzisiaj ten metal jest sprzedany, jeszcze zanim opuści kopalnię. Popyt kreuje przemysł samochodowy (katalizatory spalin) oraz zapotrzebowanie producentów płaskich monitorów telewizyjnych, a także innych artykułów elektronicznych. Natomiast srebro kupują ci, dla których złoto jest zbyt drogie, w efekcie powstał na rynkach inwestycyjnych owczy pęd napędzany rosnącym popytem.
W przypadku aluminium, niklu i miedzi zwyżki biorą się z czego innego, ale i tak analitycy prognozują wzrost ich cen o co najmniej 50 proc. Pojawiły się napięcia na rynku stali, bo w roku ubiegłym z powodu boomu w budownictwie doszło do gwałtownego spadku zapasów tych niezbędnych do jej produkcji metali. Prognozy wskazują, że chwilowo może na tym rynku dojść do gwałtownych spadków cen, ale będzie to wynikało wyłącznie z transakcji spekulacyjnych, a ten rok metale mają zakończyć wysokimi notowaniami.