Konflikt wokół nominacji wywołuje pytania, czy ingerencja szefa rządu nie jest zamachem na niezależność banku centralnego i czy personalne przepychanki nie wpłyną negatywnie na rynki finansowe. Odpowiedź na pierwsze pytanie może być przecząca. Tak już jest, że władze banków centralnych zwykle nie wybierają się same. W wielu krajach (we Francji czy Szwajcarii) to rząd mianuje członków władz banku, w Niemczech czyni to prezydent na wniosek rządu. To szefowie rządów krajów strefy euro de facto decydują o obsadzie władz EBC. W porównaniu z praktyką wielu innych krajów formalna rola naszego rządu w wyborze władz banku centralnego jest ograniczona.

Odpowiedź na pytanie o skutki dla rynków finansowych jest nieco bardziej złożona. Notowania różnych instrumentów finansowych pokazują, że w krótkim okresie nie ma dla rynków większego znaczenia, kto ma zostać drugim wiceprezesem NBP. Od powstania RPP to decyzje tego gremium mają kluczowe znaczenie dla rynków, a rola zarządu NBP bardzo się zmniejszyła. Przy ograniczeniu roli formalnej zwiększa się znaczenie reputacji i to właśnie w tym obszarze obecny spór może przynieść największe szkody. Reputacja została już w ostatnim okresie nadwerężona przez wątpliwości towarzyszące wyborowi obecnego prezesa NBP, przez jego otwarty spór z członkami RPP na tle sposobu zarządzania bankiem i przez coraz bardziej widoczny brak wpływu na kierunki polityki pieniężnej prowadzonej przez RPP.

Dla zwiększenia skuteczności działania banku centralnego celowe byłoby poszukiwanie sposobów na wzmocnienie reputacji zarządu i wygaszenie sporów między nim a RPP. Nie jest oczywiste, w jaki sposób powołanie prof. Kozińskiego wpłynęłoby na realizację tego celu. Nie chodzi przy tym o brak wiedzy, kwalifikacji i doświadczenia kandydata. Można przypuszczać, że jedną z przyczyn zablokowania kandydatury Kozińskiego były jego wyraziste poglądy na sposób prowadzenia polityki pieniężnej i kursowej, które nie są w pełni podzielane przez wielu członków RPP. Jego doświadczenie z okresu, kiedy miał bezpośredni wpływ na decyzje dotyczące stóp procentowych i kursu złotego, też mogłoby się okazać nie do końca przydatne w obecnym układzie decyzyjnym w NBP. Niezależnie od cech i walorów prof. Kozińskiego wydaje się, że jednym z głównych kryteriów przy rozstrzyganiu sporu powinno być to, co w ostatecznym rachunku najlepiej służyć będzie zwiększeniu skuteczności NBP w realizacji jego statutowych celów.

Wiesław Szczuka, główny ekonomista BRE Banku