[b][link=http://blog.rp.pl/morawski/2009/12/22/swieta-–-czas-na-odwage/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Warto wykorzystać ten moment, aby pokazać, że mechanizm uzależniający palaczy jest czysto ekonomiczny – człowiek to de facto homo economicus. Na tym przykładzie zaś można wyjaśnić, jak racjonalne działanie może wpędzić człowieka w kłopoty, dlaczego w Kopenhadze nie osiągnięto porozumienia co do ograniczenia emisji gazów lub też dlaczego polski rząd nie decyduje się na odważne reformy.
Dlaczego palacz pali? Oczywiście pierwszy krok to uzależnienie – kilka papierosów, które dają ułudę uspokojenia. Gdyby jednak na szali położyć tylko korzyści (psychologiczne) i koszty (ewentualna ciężka choroba w przyszłości), to nikt by nie palił. Problem w tym, że tzw. korzyści krańcowe, czyli korzyść z każdego jednego dodatkowego papierosa, przekraczają koszty krańcowe – ryzyko, że ten dodatkowy papieros zaszkodzi palaczowi. Palacz nie podejmuje długookresowej decyzji: „jestem palaczem”, tylko decyduje o każdym kolejnym papierosie. Korzyści psychologiczne są teraz i są mierzalne, koszty są w przyszłości, nikłe i obarczone ryzykiem.
Jak pokazują statystyki medyczne, takie racjonalne działanie może doprowadzić człowieka do katastrofy.
Podobnie jest z działaniami państw i rządów. Pozostańmy przy Kopenhadze. Jaki kraj będzie miał bodźce do tego, by ograniczać emisję gazów, jeżeli korzyści są odległe i niepewne, a koszty – obecne i odczuwalne? Problem jest tym większy, że w tej grze wszyscy muszą podjąć taką samą decyzję. Wyłamanie się przez jednego z graczy unieważnia cały wysiłek. Podobnie bywa z innymi działaniami dotyczącymi dalekiej przyszłości. Na przykład jaki rząd w Polsce będzie chciał dokończyć reformę emerytalną, skoro kadencja trwa cztery lata, koszty ponosi się teraz, a największe korzyści przyjdą w długim okresie?