Zanim nadszedł ekscytujący rok 1989, końcówka lat 80. nie była dla Polski łatwa. Gospodarczo pogrążaliśmy się w średniowiecznym zacofaniu, politycznie brakowało nadziei, a i w sporcie nie było na czym zawiesić dumy narodowej. W mistrzostwach piłkarskich w Meksyku w 1986 r. wypadliśmy znacznie gorzej niż cztery lata wcześniej, a w na olimpiadzie w Seulu w 1988 r. zdobyliśmy tylko 16 medali, czyli o połowę mniej niż w Moskwie.
Nie przypadkowo przypominam Meksyk i Koreę. W owym czasie, czyli drugiej połowie lat 80., Polska i te dwa kraje znajdowały się na dość podobnym poziomie rozwoju, przynajmniej licząc PKB per capita. Wynosiło ono ok. 8,5 tys. dolarów (licząc w dolarach z 2005 r., na podstawie Penn World Tables). Trzy kraje umiarkowanie biedne, trzy ambitne narody, i nadchodzący przełom otwierający bramy globalizacji...
Kto jak wypadł przez te ostatnie 25 lat? Korea osiągnęła niebywały sukces, prawdopodobnie jedyny taki w historii najnowszej. Z kraju biednego w ciągu kilku dekad awansowała do grona najbogatszych państw świata – obecnie posiada PKB per capita sięgające niemal 30 tys. dolarów. Meksyk pogrążył się w marazmie, kryzysie zadłużeniowym i korupcji. Nie jest obecnie znacznie bardziej zamożny niż ćwierć wieku temu, z PKB per capita na poziomie niecałych 13 tys. dolarów. A Polska? Nasz kochany kraj?
Jesteśmy gdzieś po środku... Sukces osiągnęliśmy spory, ale do Korei nam daleko. Samsung i Hyundai podbijają świat, a my co dostarczamy innym wódkę, części do samochodów i piłkarzy do niemieckiej ligi. Do Meksyku też nam bardzo daleko, bo nie zmagamy się z gangami narkotykowymi, jakość życia mamy generalnie wyższą i ... hurrraaa ... mamy dużo wyższy rating! A PKB per capita sięga ok. 17 tys. dolarów.
Tak tkwimy między niebem i ziemią, nie umiejąc chyba określić, czy nam dobrze czy źle. W sumie dobrze, bo dla większości ludzi jakość życia znacznie poprawiła się w porównaniu z PRLem. Ale też źle, bo bezrobocie jest wysokie, gazety piszą o straconym młodym pokoleniu, a ambicje mamy wielkie.