Przełom roku to dobry moment na prognozy i podsumowania. Jak ocenia Pan miniony rok na rynkach kapitałowych?
Rok 2011 przyniósł eskalację kryzysu fiskalnego w strefie euro, więc gdy zaczynał się 2012 r. zasadne były pytania, czy strefa euro przetrwa go w całości, czy nie dojdzie do załamania zaufania do europejskich banków itd. Unijni liderzy podjęli jednak rozmaite działania, z których najważniejsze było zapewnienie prezesa EBC Mario Draghiego, że zrobi wszystko, aby strefa euro pozostała nienaruszona. Sytuacja na rynkach kapitałowych stopniowo się po tym normalizowała.
Z drugiej strony, w Societe Generale musieliśmy się w ub.r. zmagać z pewnymi wyzwaniami. W życie wkrótce zaczną wchodzić nowe wymogi kapitałowe, znane jako Bazylea III. My jesienią 2011 r. przyjęliśmy kilka kluczowych decyzji, które pozwolą nam je spełnić. Postanowiliśmy m.in. skupić się tylko na kilku obszarach dotychczasowej działalności oraz obniżyć koszty. Dziś widać, że te wysiłki dają owoce. Rozwijamy się w tych obszarach, które sobie wyznaczyliśmy.
W ujęciu geograficznym, jednym z takich obszarów jest Polska, gdzie Societe Generale chce zwiększyć swoją aktywność na rynku kapitałowym. Dlaczego?
Jesteśmy przekonani, że jeśli chcemy prowadzić strategiczny dialog z dużymi spółkami, musimy oferować szeroką paletę usług. Musimy zajmować się zarówno dojrzałymi, jak i wschodzącymi rynkami akcji i obligacji, obsługą giełdowych debiutów, doradztwem przy fuzjach i przejęciach, finansowaniem inwestycji. W Polsce ta paleta usług nie była w pełni rozbudowana. A wydaje się, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, gdzie widać ruch w sferze prywatyzacji, giełdowych debiutów. Dodatkowo, w najbliższych latach można się w Polsce spodziewać wielu inwestycji związanych z wydobyciem gazu łupkowego. A jednym z obszarów, w których mamy największą wiedzę i doświadczenie w ostatnich dziesięcioleciach, jest finansowanie sektora surowców, w szczególności sektora energetycznego.