Każdy musi przeżyć własny skandal

Historia Jerome’a Kerviela, który oszukał Societe Generale, nie jest ani pierwszym, ani ostatnim skandalem w świecie wielkich finansów

Aktualizacja: 02.02.2008 11:46 Publikacja: 02.02.2008 02:27

Każdy musi przeżyć własny skandal

Foto: AFP

Chciwość i zaślepienie spekulantów grających na giełdach zbyt ryzykownie cudzymi pieniędzmi doprowadziły już do upadku kilkunastu instytucji finansowych na świecie. Zniknęły Barings Bank, fundusz Amaranth, Bank BCCI, Allfirst Bank, MG Refining & Marketing. Francuski Societe Generale, który chciał przejmować inne banki, tak osłabł, że sam może zostać wykupiony. Deutsche Bankowi, irlandzkiemu AIB i francuskiemu BNP udało się w porę ujawnić zbyt ryzykowne transakcje i zakończyć je. Zawsze ze stratami.

Za nimi, ale i za ogromnymi zyskami banków i funduszy inwestycyjnych, najczęściej stoją bardzo młodzi ludzie – dilerzy. Dla nich transakcje są jak narkotyk. Całkowicie poświęceni pracy, znerwicowani, zaniedbują rodziny. Bo świat finansów kręci się 24 godziny na dobę.

W ubiegłym tygodniu Societe Generale ujawnił, że na skutek ryzykownych transakcji jednego z dilerów stracił 7,3 mld dolarów. Francja jest w szoku. Jak to możliwe, że drugi co do wielkości bank w tym kraju kierowany przez Daniela Boutona, który miał ambicje zajęcia fotela prezesa Europejskiego Banku Centralnego, znalazł się w takiej sytuacji?! Dzisiaj dziwi się również świat. Bo trzydziestolatek Jerome Kerviel, uznawany w SocGen za „średniaka”, przez dwa lata – jak twierdzi zarząd – robił, co chciał, omijały go kontrole, a on ukrywał popełnione błędy.

Dotychczas autorem najbardziej spektakularnego przekrętu w świecie finansów był brytyjski diler Nick Leeson z Barings Bank. Wierząc w zwyżkę kursu japońskich obligacji rządowych, kupował taniejące papiery. Przeliczył się i stracił prawie 1,4 mld dol., bo trzęsienie ziemi w Kobe spowodowało kolejne trzęsienie – tym razem na japońskim rynku finansowym.Podróże Leesona do Londynu, oszukiwanie szefów, spektakularna ucieczka na Borneo, próby powrotu do Wielkiej Brytanii, pobyt w więzieniu w Niemczech, ekstradycja do Singapuru, gdzie został skazany i odbył karę więzienia – to historia jak z filmu z gatunku „wielka ucieczka”. Losy Leesona zresztą posłużyły do napisania scenariusza „Spekulanta”. Z więzienia w Singapurze współpracował z autorami filmu.

Władze singapurskie wyjątkowo poważnie traktują wszelkie finansowe oszustwa, ponieważ to miasto-państwo walczy z Hongkongiem, a dzisiaj również z Szanghajem o pozycję lidera azjatyckiego świata finansowego. O surowości władz singapurskich przekonał się również Chen Jiulin, były prezes China Aviation Oil (CAO), który z kolei grał na spadek cen paliwa lotniczego w Azji. Stracił ponad miliard dolarów, a sytuacja była o tyle poważna, że CAO było jedynym dostawcą paliwa dla chińskich linii lotniczych. Chen Jiulin w roku 2005 został skazany na 51 miesięcy więzienia, a firmę uratowały brytyjski koncern BP i singapurski rządowy fundusz Temasek, jeden z największych funduszy inwestycyjnych na świecie.

Rok temu skandalem zakończyła się inna spekulacja na rynku surowcowym. 30-letni Brian Hunter, finansista wykształcony na kanadyjskim University of Alberta, nauczył się praktyki spekulacyjnej, handlując gazem w TransCanada Corp. Jako doświadczony diler dostał pracę w Nowym Jorku w Deutsche Banku, który z kolei wysłał go do Calgary, by stamtąd handlował gazem. Tam zamieszkał w skromnym domku, a jego jedyną ekstrawagancją był szary ferrari F430. Stracił anonimowość, kiedy „Canada Post” opublikował listę najlepiej zarabiających Kanadyjczyków. Hunter z pensją 100 mln dolarów znalazł się na niej dość wysoko.

Hunterowi, tak samo jak Leesonowi, pomieszała szyki natura. Karierę załamały mu dwa huragany – Katrina i Rita. Rok 2006 zaczął się dla niego rewelacyjnie. Jeszcze w kwietniu zarobił 2 mld dol. W maju zagrał zbyt ryzykownie i stracił miliard, bo gaz nagle zaczął tanieć. Odrobił straty latem, po czym wszystko stracił we wrześniu. Hunter liczył na to, że w sezonie huraganów, a były zapowiadane wyjątkowo silne (i to się sprawdziło), zostaną uszkodzone instalacje gazowe, co mogło spowodować gwałtowny wzrost cen. Sprawdziły się tylko prognozy dotyczące pogody. Strata Amaranth Fund wyniosła 6,5 mld dol., a fundusz zakończył żywot.

Witamy na oficjalnej stronie Nicka Leesona, dilera, którego niekontrolowane ryzykowne transakcje doprowadziły do największego skandalu finansowego w XX wieku” – czytamy w Internecie po wystukaniu „Nick Leeson”. Opuściła go żona Lisa, ale po odsiedzeniu ponad sześciu lat w singapurskim więzieniu wyzdrowiał po walce z nowotworem, ponownie się ożenił, ma syna i jest bardzo bogaty. Gra na giełdzie, ale tylko za własne pieniądze. Jest gwiazdą kolacji wydawanych przez wielkie instytucje finansowe i za honorarium w wysokości 100 tys. dolarów opowiada, co trzeba zrobić, aby taki skandal, jak wywołany przez niego, się nie powtórzył. Napisał dwie książki i pomógł w przygotowaniu scenariusza do filmu „Spekulant”, w którym rolę Leesona grał Ewan McGregor. Jest jednym z największych obrońców Kerviela, bo zapewnia, że gdyby szefowie nie naciskali na jak największy zysk i nie ukrywali nieudanych i nie całkiem legalnych transakcji, Barings Bank istniałby do dzisiaj, a Societe Generale mogłoby spokojnie myśleć o przejęciu BNP.

Chin Jiulin natomiast nadal siedzi w singapurskim więzieniu. Kerviel także najprawdopodobniej będzie musiał odsiedzieć swoje. Hunter w zeszłym roku założył Solengo Capital Advisors specjalizujący się w ryzykownych inwestycjach finansowych. Nadal jednak toczy się przeciwko niemu dochodzenie kanadyjskiej Commodity Futures Trading Comission.

On sam procesuje się z Deutsche Bankiem, bo uważa, że został niesprawiedliwie potraktowany, pozbawiony premii, mimo że przez całe lata zarabiał dla DB pieniądze.

Wszyscy wielcy spekulanci pochodzą z dość biednych rodzin i nagle znaleźli się w świecie wielkich pieniędzy, wysokich pensji, szybkich i drogich samochodów. Nie zawsze potrafili je wydać. Leesonowi zdarzały się przedłużone „sesje” z gejszami, ale Kerviel żył skromnie i uczył dzieci judo. O transakcjach Leesona wiedzieli jego szefowie. Ba, nawet dorzucili mu miliard funtów, aby „złoty chłopiec”” dalej grał. Kerviel utrzymuje, że nie był jedynym grającym tak ryzykownie. Chociaż w pewnym momencie postawił aż 49 mld euro, czyli więcej, niż wynosiła wtedy giełdowa wycena Societe Generale.

Większość transakcji spekulacyjnych załamała się z jakiegoś konkretnego powodu. W przypadku Leesona grającego na wzrost kursu akcji na japońskiej giełdzie „zawiniło” trzęsienie ziemi w Kobe. Kerviel też nie wierzył w tak szybki spadek kursów europejskich.

W swojej książce „Hedgehogging” weteran funduszy spekulacyjnych Barton Biggs pisze, że najczęściej jest tak, że nietrafione transakcje zmieniają się w trafione wówczas, gdy straty są największe. „Najlepszy sygnał jest wtedy, gdy straty nie przypominają silnego potłuczenia, tylko głębokie krwawiące rany. Musisz się w nocy budzić od straszliwych skurczów żołądka, zlany potem, nękany niepokojem”. Bo straty narastają. Na początku jest to milion dolarów, potem dziesiątki, setki milionów, czasami rosną do miliardów. I diler wtedy dopiero zdaje sobie sprawę z tego, że tkwi w tym kompletnie sam. Nie ma pewności, czy zostanie złapany za godzinę, za dzień, tydzień. A może uda się jeszcze wszystko odrobić. Leeson stał się anorektykiem. Znany był z tego, że cały dzień żywił się żelkami, a w chwilach wielkiego zdenerwowania pochłaniał całe kartki papieru, tłumacząc, że odkwaszają mu przewód pokarmowy.

Toshihide Iguchi, diler z nowojorskiego oddziału japońskiego Daiwa Bank, zawierał nietrafione transakcje przez 11 lat, a straty pokrywał obligacjami z rachunków własnych Daiwa, zaś do archiwów bankowych przesyłał podrobione dokumenty. Tak jak w przypadku Leesona był to mały oddział, w którym pracowało kilka osób, o tysiąc kilometrów od centrali. Tak jak Rusnak i Leeson, sam był kontrolerem własnych transakcji. Wreszcie kiedy zdał sobie sprawę, że straty są nieodwracalne, popełnił zawodowe harakiri – wszystko opisał w liście do kolegi z innego banku.

W ciągu ostatnich 20 lat ujawniono na świecie ponad 50 skandali finansowych, które łącznie przyniosły straty przekraczające sto miliardów dolarów. Eksperci z rynków finansowych uważają, że drugie tyle pozostało nieujawnionych, bo banki i fundusze inwestycyjne bały się spadku cen akcji, a ich zarządy utraty stanowisk.

W przypadku Societe Generale jedno pytanie pozostaje do wyjaśnienia: czy amerykańska Rezerwa Federalna wiedziała o kłopotach Francuzów, którzy wyprzedawali akcje 21 stycznia, przykładając się do spadku indeksów europejskich o ok. 6 procent i dlatego 22 stycznia obniżyła stopy procentowe? Amerykanie zapewniają, że o całej sprawie nie wiedzieli, mimo że SocGen jako bank, który stracił na rynku ryzykownych kredytów hipotecznych w USA ponad 2 mld dol., musiał być bacznie obserwowany właśnie przez Fed. Zarząd banku utrzymuje, że o całej sprawie dowiedział się dopiero w sobotę, 19 stycznia.

Leeson w wywiadzie telewizyjnym nie mógł się nadziwić. – To przerażające, że coś takiego mogło się wydarzyć. Jest mnóstwo instrumentów kontroli, których wystarczyło użyć.

Niepojęte jest jednak to, że takie skandale stale się powtarzają. Praktycznie nikt nie wyciąga wniosków z traumatycznych porażek innych. Tak jakby każda instytucja finansowa musiała przeżyć własny skandal. W mijającym tygodniu UBS, największy bank szwajcarski, poinformował o blisko 10-miliardowej stracie na rynku amerykańskim. I nie stało się tak, że Szwajcarzy bezpośrednio pożyczali pieniądze Amerykanom. Znów jakiś diler (albo dilerzy) przegrzał transakcje i kupował coś, co zamiast drożeć, staniało.

Chciwość i zaślepienie spekulantów grających na giełdach zbyt ryzykownie cudzymi pieniędzmi doprowadziły już do upadku kilkunastu instytucji finansowych na świecie. Zniknęły Barings Bank, fundusz Amaranth, Bank BCCI, Allfirst Bank, MG Refining & Marketing. Francuski Societe Generale, który chciał przejmować inne banki, tak osłabł, że sam może zostać wykupiony. Deutsche Bankowi, irlandzkiemu AIB i francuskiemu BNP udało się w porę ujawnić zbyt ryzykowne transakcje i zakończyć je. Zawsze ze stratami.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację