Wedle informacji prasowych jej status prawny jest podobno taki, że została przesłana do Sejmu i znajduje się „w lasce marszałkowskiej”, czyli przed podjęciem przez marszałka Sejmu decyzji o wydrukowaniu. Nie ma jej zatem na stronach internetowych Sejmu, a więc nie wiadomo nawet, czy jest to przedłożenie rządowe (zwłaszcza że nie ma jej także na stronie Ministerstwa Zdrowia i wszelkiej szczęśliwości), czy też autorski pomysł grupy posłów. Na to, że możliwy jest wariant drugi, wskazuje, że nie poddano jej debacie publicznej (bo trudno za taką uznać rozmowy z OZLL, który zresztą także tekstu nie publikuje). A w sytuacji, w której nic nie wiadomo – przypuszczać można przynajmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, prezydent ją zawetuje, co oświadczył już przed miesiącem (projektu, rzecz jasna, nie znając). I najprawdopodobniej będzie miał rację. Najprawdopodobniej bowiem będzie to uzupełnienie narodowej fikcji bezpłatnej służby zdrowia narodową fikcją dobrowolnych ubezpieczeń.
W całej sprawie chodzi o pieniądze i lepszy sposób ich wydatkowania. Nikt nie wie, ilu Polaków ile złotych wniesie do towarzystw ubezpieczeniowych, aby lepiej zadbać o swoje zdrowie. Coś jednak w tej materii trzeba założyć, aby cokolwiek móc policzyć. Poseł PO Damian Raczkowski oświadczył publicznie, że „przy masowym zainteresowaniu takimi ubezpieczeniami mogłoby to być już w pierwszym, drugim roku funkcjonowania przynajmniej 5,5 mld zł”.
Ta liczba poraża. Jest bowiem bardzo mała i bardzo wielka. Mała, bo jest to mniej więcej tyle, ile wydano na ostatnie podwyżki płac, trudno zatem przypuszczać, aby taka kwota cokolwiek zmieniła w funkcjonowaniu służby zdrowia. Zarazem jednak jest to dużo, bo aż jedna ósma (12,8 proc.) obecnie płaconego podatku zdrowotnego.
Kwotę taką można by uzyskać, podnosząc składkę obowiązkową o 1,15 pkt proc. Drogą ubezpieczeń dobrowolnych jest raczej nie do uzyskania.Przy szerokim koszyku świadczeń gwarantowanych bowiem masowego zainteresowania takimi ubezpieczeniami nie będzie i pieniądze do NFZ najzwyczajniej nie wpłyną. Natomiast przy koszyku wąskim ubezpieczenie w istocie przestanie być dobrowolne i rzecz cała praktycznie sprowadzi się do podwyższenia podatku zdrowotnego, tyle tylko, że przy bardzo wysokich kosztach transakcyjnych (dodatkowe instytucje pośredniczące) i braku jakiejkolwiek poprawy (patrz informacja o tym, że owe 5,5 mld zł już wydano) usług medycznych.