Szybko rosnące ukraińskie i rosyjskie firmy już przed kilkoma laty dostrzegły atut Polaków, którzy łączą doświadczenie i wiedzę wyniesioną z zachodnich korporacji ze słowiańską naturą, a często też z wyniesioną jeszcze ze szkoły znajomością rosyjskiego. W konkurencji na stanowiska menedżerskie wygrywają często z zachodnimi fachowcami, którzy specyfikę prowadzenia biznesu w warunkach transformacji znają tylko z gazet i opowiadań. Wschodnie kariery Polaków to dla naszych menedżerów szansa na atrakcyjne zarobki i nowe doświadczenia zawodowe. Ale ten menedżerski eksport może być też dużą szansą dla polskich firm i całej polskiej gospodarki.

Polacy kierujący firmami w Rosji czy na Ukrainie mogą pomóc budować nasze więzi gospodarcze z tymi krajami, przełamywać niekorzystne stereotypy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wzmacniają pozytywny wizerunek Polski jako nowoczesnego kraju fachowców. Możemy liczyć, że podobnie jak ich zachodni koledzy kierujący firmami w Polsce będą sięgać po sprawdzonych już dostawców i partnerów biznesowych z kraju. Ale jeszcze bardziej cenne mogą być ich doświadczenie, kontakty i znajomość rynku.

Polski fachowiec z takim bagażem jest bezcenny dla firm, które myślą na serio o ekspansji na Wschód. I rzeczywiście, coraz więcej naszych przedsiębiorstw dostrzega taką szansę. Jeden z menedżerów pracujących w Rosji przyznaje, że dostaje kolejne oferty od polskich spółek szukających szefa oddziału na Wschodzie. I nie wyklucza, że jak skończy mu się obecny kontrakt, jedną z nich przyjmie.